Szukaj na tym blogu

czwartek, 31 maja 2012

Jan Urban o ...

legia.com
Oto co powiedział nowy trener Legii Jan Urban na konferencji prasowej o... 

Rozstaniu

     - Po rozstaniu z Legią powiedziałem, że odchodzę stąd czuję, iż czegoś nie dokończyłem. Wszyscy wiemy, że brakowało mistrzostwa kraju. Wiemy, w jakich warunkach pracowaliśmy i mówię tu w liczbie w mnogiej. Dla kibiców i dziennikarzy również były one także inne niż teraz. Miałem pecha, bo trafiłem na okres przejściowy, w którym infrastruktura się zmieniała. Zawsze podkreślałem że chciałem zagrać na nowym stadionie. Nie było mi to dane. I nie ukrywam że nie spodziewałem się, że będzie to tak szybko. Warunki do pracy w klubie są  niesamowite. Doświadczenie, które stąd się wynosi jest ogromne. To wielki klub z wielkimi aspiracjami w którym każdy trener chciałby pracować na takim poziomie. Mogę podziękować tylko, że otrzymałem drugą szansę. Wydaje mi się, że klub miał naprawdę dużo czasu żeby przemyśleć, kto będzie następcą Maćka Skorży, skoro podjęto taką decyzję. Przychodzę z rocznym kontraktem, z celem zdobycia mistrzostwa kraju. Takie są wymagania pod względem sportowym, w takim klubie jak Legia.
 
Sztabie Szkoleniowym

    - Jeśli chodzi o skład sztabu szkoleniowego, to wiele się nie zmieni. Pomoże nam Kibu Vicuna, zostanie Jacek Magiera, trenerem od przygotowania fizycznego zostanie prawdopodobnie Cesar Sanjuan- człowiek młody i ambitny, który wykonał dużą pracę w drużynach młodzieżowych. Rozstajemy się z Rafałem Janasem i Paulo Terziottim. Czy jestem zawiedziony krótkim kontraktem? Na pół rundy też bym przyszedł (śmiech). Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby kontrakt przedłużyć.
 
Kibicach Legii

    - Słyszałem, że ostatnio wokół klubu działy się rzeczy niepokojące, ale mówiłem sobie, że nie mogę być takim pechowcem, aby znów trafić na konflikt. Chcę i mam nadzieję zagrać dla takiej publiczności jak na Legii, od której wszyscy w Europie się uczą. Przyjeżdżają do mnie znajomi i są w szoku, że tak można dopingować przez całe 90 minut, że może być tak fantastyczna atmosfera przez cały mecz. Nie chcę myśleć, że znowu mogłoby być źle na trybunach, przyszedłem tutaj z optymizmem, aby zdobyć mistrzostwo kraju. Legia jest zespołem który nie może czekać 7 lat na tytuł mistrzowski.   

Celach

    - Różne cele chciałem osiągnąć z Legią Warszawa, o realizację innych walczyłem z Polonią Bytom, o inne z Zagłębiem Lubin. Te kluby bardzo się różniły od siebie. Wracam do Legii z tym samym paszportem, ale z większym doświadczeniem. Z Maćkiem Skorżą z pewnością porozmawiam sobie na temat potencjału. zespołu Jeśli zaś chodzi o kształt drużyny na przyszły sezon to za wcześnie na konkrety. Będę chodził uczepiony kieszeni prezesa, bo będę chciał aby drużyna miała podobną siłę jak w zeszłym sezonie. A póki co pięciu piłkarzy odeszło i trzeba coś z tym fantem zrobić. I to szybko, a znaleźć zastępców za niską cenę nie będzie łatwo. 

Macieju Skorży

    - Z Maćkiem Skorżą na pewno porozmawiam. Pogratulował mi objęcia posady w tym zespole. Jest jeszcze zbyt wcześnie, aby sprecyzować kto zagra w tym zespole. Jeszcze kilka dni temu nie byłem pewien, ale chcę pracować z drużyną, która miała podobny potencjał do tego z ubiegłego roku. Tymczasem w ciągu sześciu miesięcy klub opuściło pięciu zawodników. Ciężko będzie zastąpić Komorowskiego, Rybusa i Borysiuka. Jeżeli ktoś płaci tak duże pieniądze za Polaków, to świadczy, że są wartościowymi piłkarzami.
 
Piłkarzach

    - Nie rozmawiałem jeszcze z żadnym z piłkarzy. Dzwoniłem do Wawrzyna aby załatwił jakieś bilety na Euro, ale nie odbiera (śmiech). Legia jest o wiele bardziej doświadczoną drużyną niż to było za moim pierwszym podejściem. To bardzo mocny zespół, ale będziemy grali co trzy dni, tych zawodników mamy na dziś za mało. Ta kadra musi być powiększona. Będą w niej zawodnicy wyróżniający się w Młodej Ekstraklasie, ale już teraz mamy sporo graczy młodych gotowych odejść jeśli klub dostanie za nich dużą sumę. Jeśli ktoś zaproponuje sumę będącą około 20 procent wartości budżetu to nikt się przecież nie będzie zastanawiał.
 
Transferach

    - Wiem, że pisało się w prasie o powrocie Vukovicia do Legii. Wiem o tym, będę na ten temat rozmawiał, ale za wcześnie na spekulacje kto przyjdzie. Nie chciałbym nic obiecywać, mówić o czymś - jest za wcześnie. Danijel Ljuboja myślał o rozwiązaniu kontraktu gdy dowiedział się o tym, że trenera Skorży nie będzie w klubie? Ljuboja wiele daje zespołowi, czas pokaże czy zawodnikowi będzie pasował mój styl pracy. Nie będę szukał problemów, bo one same szukają nas. Bez względu kto jak się nazywa musi się dostosować tak, aby zyskiwała na tym drużyna. Jeśli dzieje sie inaczej to o sukcesach można zapomnieć.
 
Rywalach

    - W Legii nigdy nie było łatwo osiągnąć najwyższego celu. Z jednej strony to super sprawa, że każdy gra na 100 procent przeciwko nam. Wygrana z Legią dodaje prestiżu i trenerowi, i zawodnikom, którzy mogą pokazać się z dobrej strony. Z tego powodu walka o mistrzostwo dla Legii jest trudna. Nie mam jednak wątpliwości, że to będzie ten rok. Wiem, że dużo będzie mówiło się o potencjalnych wzmocnieniach, jak ułoży się nasza przygoda z Ligą Europy. Mamy wspólne zdanie, że drużyna powinna być mieszanką rutyny i młodości. Wszystko trzeba umiejętnie powiązać. Nie można przesadzić ani w jedną, ani w drugą stronę. Legia tą mieszanką powinna grać o najwyższe cele. Jeżeli chce sprzedawać zawodników do innych klubów, to musi zdobywać trofea i pokazywać się na międzynarodowej arenie.
 
Stylu gry
 
  - Na początku mojej przygody z Legią wygraliśmy pierwszych siedem spotkań. Drużyna grała znakomicie w pierwszych połowach. Później brakowało nam sił, co wzięło się z błędu w przygotowaniach do rundy jesiennej. W ostatnim roku pracy przy Łazienkowskiej miałem słabszą drużynę, nastawiłem się na wynik. To była sieczkarnia, kopanina na wynik. Staraliśmy się wyciągnąć jak najwięcej, a o grze mogliśmy zapomnieć. W takim momencie trzeba być realistą. Ostatecznie nie udało się. Po porażkach z Odrą Wodzisław i Polonią Bytom traciliśmy trzy punkty do Wisły i Lecha.

środa, 30 maja 2012

Urbanistyka

Trener Jan Urban prowadził już zespół Legii w latach 2007- 2010. W tym czasie zdobył Puchar Polski oraz krajowy Superpuchar. Dwa razy był też wicemistrzem Polski (za Wisłą Kraków). Jak na trzy lata pracy  przy Łazienkowskiej czuć można niedosyt. Trzeba jednak przyznać, że był to czas budowy. Także dosłownie. Teraz, po raz drugi wchodzi do tej samej rzeki. 

Trener Urban nie miał tego co posiadał Maciej Skorża, wielkiego stadionu z doskonałą infrastrukturą. Nie posiadał także fanatycznego wsparcia trybun. Zawodnicy trenera Urbana grali przy „szyderce” na placu budowy. Trybuna „Kryta” domagała się „ITI ... odejdź stąd”. Tacy zawodnicy jak Grzelak czy Giza delikatni mówiąc zawiedli, co tylko napędzało docinki trybun pod ich adresem. Również Radović nie mógł znaleźć wspólnego języka z Janem Urbanem i grał dużo gorzej niż u Macieja Skorży. W zamian za to u Urbana, swoje najlepsze mecze w Legii rozgrywał Astiz. 
Ci, którzy pamiętają mecze Legii z okresu Jana Urbana pamiętają kilka jego błędów – np. wystawianie Macieja Iwańskiego jako defensywnego pomocnika. Jego drużyna bardzo uzależniona była od szalonego Takesura Chinyamy. 
Również niektóre wypowiedzi trenera: o kibicach Legii, o Górniku Zabrze nie przysporzyły mu fanów wśród osób, które kupią bilety na Łazienkowską.  
Jan Urban stracił posadę trenera Legii w marcu 2010 roku po porażce z Polonią Bytom 0:1. Jego następcą został wtedy Stefan Białas. 
W sumie Urban „Wojskowych” poprowadził w 123 meczach. Odniósł 70 zwycięstw, 29 spotkań zremisował i 24 przegrał.
Na pewno decyzja o wyborze pomiędzy Maciejem Skorżą a Janem Urbanem nie była łatwa. I gdyby w klubie były pieniądze chętniej sprowadzono by zagranicznego szkoleniowca z z doświadczeniem.

wtorek, 29 maja 2012

Zagrali o Złotą Piłkę

Po raz 52. zorganizowany został turniej „Gramy o Złotą Piłkę” im Aleksandra Zaranka w piłkę nożną dla chłopców i dziewcząt. W rywalizacji łącznie udział wzięły 163 drużyny, co w sumie dało blisko 1500 zawodników. Jednak tylko nie wielka cześć z nich, mogła zmierzyć w wielkim finale na stadionie Legii.

Turniej „Gramy o Złota Piłkę” im Aleksandra Zaranka jest najstarszym turniejem „ dzikich drużyn” w Polsce. Biorą w nim udział dzieci i młodzież w wieku od 10 do 16 lat.  Prestiż tej rywalizacji jest wielki. Kiedyś swoje kariery zaczynali tu Stanisław Terlecki, Dariusz Dziekanowski, bracia Żewłakow oraz wielu innych piłkarzy. Nawet spiker tegorocznego finału , dziennikarz sportowy  – Bogdan Saternus opowiadał mi jak swego czasu, w podstawówce z wypiekami na twarzy jeździli na błonia Stadionu Dziesięciolecia grać w tym turnieju. I choć piłkarzem nie został to piękne wspomnienia mu zostały. Tak jak na pewno pozostaną w każdym z tych uczestników, którzy mieli okazję wybiec na główne boisko stadionu Legii .Usłyszeć doping swoich kolegów z klasy na takiej arenie - bezcenne. 
 
Jeśli ktoś ma dość piłki nożnej po aferach korupcyjnych zapraszam na turnieje dzieci i młodzieży. Może jest tu jeszcze wiele przypadku i błędów, ale tu nie ma kombinowania i tu zobaczymy radość z uprawiania piłki nożnej w najczystszej postaci. Walka do upadłego, ciągła chęć wygrania a nie grania na remis, bo to nam wystarczy do wyjścia z grupy.

Gwiazdą tegorocznego finału był Jerzy Dudek, który powiedział że z sentymentem spogląda na tego typu turnieje. „Ja  myślę, że każdy kto gra w piłkę zawodowo to pamięta, te czasy, gdy grał w piłkę będąc małym człowiekiem  Każdy z tych młodych chłopaków marzy, żeby być zawodowym piłkarzem, żeby być gwiazdą, która zwraca uwagę publiczności i ja miałem tak samo. Pamiętam, gdy miałem 10 –11 lat, też miałem swoich idoli na których się wzorowałem i którzy byli dla mnie inspiracją” – powiedział były bramkarz reprezentacji Polski, Realu Madryt oraz Liverpoolu.

Założyciel Turnieju – Aleksander Zaranek – był sędzią piłkarskim oraz zawodnikiem takich stołecznych klubów jak „Louda”, „Ruch”, „YMCA”, „Orzeł”, „Skoda”, „RKS Okęcie”. 25 marca 1945 roku zorganizował pierwszy po II wojnie światowej, mecz piłkarski w wyzwolonej Warszawie. Na przeciwko siebie stanęły Okęcie i Polonia.
.
52. turniej jego imienia zwyciężyły drużyny- wśród dziewcząt:SP nr 100, Mosirki Pilawa, Czempionki ( w finale wygrały 19:0) , wśród chłopców: ALFA Przymierze Rodzin, APJD Łomianki  i FC Porty.

niedziela, 27 maja 2012

Londyn wezwał na Kępe Potocką

13. Piknik Olimpijski pod hasłem "Londyn wzywa"okazał się dużym sukcesem. Sobotnia impreza rozpoczęła się przed godziną dwunastą na Kempie Potockiej, w okolicy Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Od samego rana przez cały park przewijały tłumy fanów sportu. Były to całe cały rodziny, które w sportowym klimacie chciały spędzić wolny czas. Piknik można uznać za sukces.

Przyznam szczerze, że trochę obawiałem się o frekwencje 13. Pikniku Olimpijskiego. Zainteresowanie Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie w naszym kraju zeszło na dalszy plan. Pierwszeństwo ma Euro 2012. Jednak w rozmowie ze mną sekretarz PKOL - Adam Krzeszewski uspokajał "Dzisiaj mamy Euro i to jest dla nas najważniejsza impreza sportowa rozgrywana w Polsce i myślę, że my się łączymy w dopingu. Natomiast już niedługo zacznie się szum medialny wokół Igrzysk i myślę, że te trzy tygodnie między meczem finałowym na Euro a ceremonią inauguracji Igrzysk wystarczą do tego żeby wypromować Igrzyska. A jest druga, dobra strona medalu. Nasi zawodnicy mają dzięki temu spokój i mogą się bez przeszkód przygotowywać do startów." Cała rodzina olimpijska liczy, że w Londynie zdobędziemy nie mniej medali niż w Pekinie."Oby więcej więcej niż 10.Obyśmy zdobyli jak najwięcej medali" - powiedział Adam Krzeszewski.

Wracając do pikniku - ci którzy przyszli nie mają prawa żałować. Piękna pogoda sprzyjała zapoznaniu się z  ideami olimpizmu, walki fair play oraz poznaniem nowych sportów. Oprócz możliwości kibicowania w takich konkurencjach jak skok wzwyż, skok w dal, czy zapasy, w kilku dyscyplinach mogliśmy sami wziąć udział (piłka nożna, tenis stołowy, siatkówka plażowa). Nie zabrało także sportów, mniej znanych w Polsce (BMX, deskorolka, lacrosse, taekwondo olimpijskie). Oraz takich, których na Igrzyskach (póki co) nie zobaczymy (futbol amerykański, szachy). Można było spotkać także wielu znanych byłych i aktualnych sportowców, wziąć autograf, zapytać jak wyglądają Igrzyska olimpijskie z perspektywy uczestnika. Na specjalnych sercach chętni mogli napisać, dlaczego kochają Polskę. Także łasuchy znalazły dla siebie specjalne stanowiska. Dla każdego coś miłego.

Jeśli na tę imprezę patrzył z góry Pierre de Coubertin, to na pewno może czuć dużą satysfakcję i dumę, z faktu że warto było wskrzesić Igrzyska Olimpijskie dla przyszłych pokoleń. Ich idea jest ciągle aktualna. I mimo ciągłego pościgu, w myśl hasła "Szybciej, wyżej dalej", to jednak wciąż sam udział w rywalizacji sportowej pozostaje ważny i prestiżowy. 

Jeśli Euro nazywane jest samczymi igrzyskami to czym są Igrzyska Olimpijskie? W starożytnej Grecji, rywalizację w Olimpii oglądać mogli tylko mężczyźni, dziś to prawdziwe święto sportu dla wszystkich.

Póki co cieszymy się Piknikiem Olimpijskim. Kiedyś może doczekamy się Igrzysk Olimpijskich w Warszawie. Pierwsze plany zorganizowania tego turnieju w stolicy pojawiły się już w 1937 roku, kiedy prezydentem był Stefan Starzyński. Ale o tym szerzej niedługo! 


GKP Targówek z III ligą i problemami

GKP Targówek awansował do III ligi. Piłkarzom i trenerom gratulujemy! Niestety za sukcesem sportowym nie idzie sukces organizacyjno-finansowy. Jest to kolejna historia o mieście, sporcie i pieniądzach.

W akcie desperacji (i weny) członek zarządu klubu GKP Targówek napisał  list otwarty do Pani Prezydent Hanny Gronkiewicz - Waltz. Z góry jednak mogę przewidzieć jego efekt. Właściwie brak efektu.

Zawsze ciekawiło dlaczego, gdy jakiś klub ma problemy ze znalezieniem sponsora, obwinia o to miasto i chce od Warszawy kolejnych transz finansowania. Gdyby, tak każdy klub w Stolicy chciał dostać od miasta więcej pieniądzy? Nie tylko piłkarze ale i koszykarze i koszykarki, siatkarze i siatkarki, rugbyści,lekkoatleci, hokeiści ale także futsalowcy, futboliści amerykańscy, bejsboliści i inni. Przedstawiciele tych ostatnich sportów również szkolą zawodników, jeżdżą na mecze wyjazdowe, promują miasto, a nie dostają od niego nawet na wodę, albo na waciki jak kto woli. 

Paradoksalnie lepiej niż w Warszawie, sport ma się w Legionowie. Tam jest powstała imponująca hala, gdzie swoje mecze rozgrywają siatkarki, Siódemki Legionowo. W tym roku wywalczyły awans do kobiecej PlusLigi, za co otrzymały zagraniczne wycieczki. Szczypiorniści Legionovii awansowali do I ligi. Zawodnicy w nagrodę zaproszeni zostali do Prezydenta miasta, otrzymali pamiątkowe dyplomy z podziękowaniem i zapewnienia, że kryzys finansowy ich nie dotknie. Jak to zestawić z faktem, że na meczach finałowe siatkarzy AZS Politechniki w Challange Cup nie pojawiał się nikt w władz Warszawy. A także nie otrzymali nawet dyplomu za wsparcia za promocję Stolicy i nie mają pamiątkowej audiencji w Ratuszu.
Wiem, że nikt nie pocieszy się tym tekstem, ale teraz oprócz biznesmena pasjonata, który zakochałby się w GKP Targówek i wyłożył pieniądze na klub. Inaczej ciężko będzie znaleźć sponsora. Jednak trzeba próbować, stożyć produkt, zaangażować lokalną społeczność. Potrzebujących, których chcą pieniądze od miasta jest wielu... nawet zbyt wielu.   

Ostatnio w tramwaju spotkałem byłego Prezydenta Warszawy i Prezesa Polonii Wojciecha Kozaka, który zdradził mi jak ciężko jest znaleść sponsora w Stolicy. Najpierw trzeba umieć coś zaproponować. Z pomocą na pewno nie przychodzi telewizja. Mecze Polonii nie są z reguły pokazywane w TVP Sport nie pokazywało, a jeśli nawet jeśli do tego dochodziło, to nie nie cieszyły się tak dużą oglądalnością jak w TVP 1 czy TVP 2. Jasne jest, że dopiero przy pewnym poziomie oglądalności klubem zainteresowaliby się reklamodawcy.

Jeszcze na koniec ciekawostka. Zapytałem pana Prezesa, czy swego czasu nie próbował namówić na sponsorowanie koszykarzy Polonii - Józefa Wojciechowskiego. Próbował, ale w odpowiedzi usłyszał jedno słowo, nie nadające się do cytowania, którym właściciel JW Construction powiedział co myśli o koszykówce.

Może Wy macie jakieś pomysły jak pomóc klubowi? Zapraszam do komentowania

czwartek, 24 maja 2012

I Ty jesteś EuroGospodarzem

Kolejne grupy organizatorów meldują gotowość przed Mistrzostwami Europy. Na piętnaście dni do pierwszego gwizdka sędziego ogłoszono, że Polska jest już gotowa na przyjęcie gości podczas Euro 2012. Ponieważ wiele rzeczy się nie udało pozostało robić dobre wrażenie a dokładnie być dobrymi Gospodarzami.

Bądźmy Gospodarzami! 

„Ludzie od ósmego czerwca będą do nas przyjeżdżali i to ludzie czyli my będziemy  gospodarzami. I od gospodarzy zależy jaka będzie atmosfera tego święta. Święta piłkarskiego ale i myślę że i święta społecznego” – powiedział Marcin Herra Prezes Spółki PL.2012.  Można więc zażartować po co nam więc autostrady skoro mamy naszą polską gościnność. Ale wracając do tematu gości spodziewamy się całkiem sporo. Według wstępnych założeń na fazę grupową do Polski  może przyjechać od 400 do 700 tysięcy kibiców. Później te liczby mogą się zmieniać w zależności od tego kto awansuje.  I to nie przyjadą do nas tylko kibice z Europy, ale także z USA, Meksyku, czy Chin.

Dobry Gospodarz = przygotowany Gospodarz

Żeby lepiej przygotować Gospodarzy w miastach, w których organizowanych są mecze funkcjonowała Akademia Euro, która łącznie wyszkoliła prawie 3300 osób (na Mazowszu prawie 700). Szkolenia dotyczyły nauki języków obcych, różnic kulturowych, i wiedzy o mieście (atrakcji turystycznych) . Brały w nich udział głównie osoby pracujące na kolei, w transporcie, w handlu, oraz w hotelarstwie i gastronomii. Na koniec kursu każdy otrzymał podręcznik „Wszyscy jesteśmy gospodarzami”, dzięki któremu zapytany o coś przez kibica Gospodarz będzie mógł błyskawicznie znaleźć odpowiedź  Jest to pomysł zaczerpnięty od Szwajcarów, kiedy to oni współgospodarzyli w czasie EURO 2008. 

Warszawiak = Gospodarz

W naszym pięknym mieście, Stadion Narodowy jest już gotowy. Holenderska trawa jest podgrzewana specjalnymi lampami. W okolicach Pałacu Kultury trwają pierwsze prace w Strefie Kibica, która będzie największą w Polsce. Postawiono już dwie trybuny. A niedługo stanąć tu ma gigantyczny telebim o powierzchni 147 metrów kwadratowych oraz scena. Łącznie stanie tu sześć telebimów dla ponad stu tysięcy kibiców. W dni meczowe kibicowskie centrum będzie otwarte w godz. 12.00 - 1.00 w nocy, w dni bez meczów w godz. 12.00 - 23.00. W dniu oficjalnego pożegnania strefy, czyli 1 lipca, zabawa będzie się odbywać od 12.00 - 4.00 nad ranem.
Gospodarze muszą przygotować się także na spore utrudnienia w ruchu. W zależności do dni meczowych lub nie meczowych mogą być zamknięte niektóre ulice. Trzeba będzie śledzić informacje – urzędu miasta, lub ZDM. Pewnie niektórzy Gospodarze będą mieli z czasem dosyć gości, ale jak mówi stare przysłowie „Gość w dom, Bóg w dom”!

Nadzieja Gospodarza

Myślę, że jeśli wyjdziemy z grupy to każde niedociągnięcie związane z autostradami zostanie po Euro zapomniane. Bo przekonywanie teraz ludzi, że nic się nie stało, i że kibice jednak wolą jeździć pociągami, a nie samochodami jest dla mnie śmieszne. P.S Liczę na drugie miejsce w grupie (zwycięstwo z Grecja, remis z Czechami). 

A wy Gospodarze - jak typujecie? 
 

wtorek, 22 maja 2012

„To jest przepaść” – wywiad

foto: archiwum prywatne
Moim rozmówcą jest rugbysta  AZS AWF Warszawa i były reprezentant Polski - Łukasz Nowosz – grający na pozycji nr 10 czyli łącznika ataku. Jeszcze nie dawno zespół z Bielan świętował Mistrzostwo Polski (2008 rok), oraz zdobywał medale mistrzostw Polski. Teraz po powrocie do Ekstraligi, AZS AWF broni się przed spadkiem. 

R.Z .W tabeli Ekstraligi rugby przedostatnie miejsce, Wasza sytuacja nie jest wesoła? 
Ł.N. Będziemy walczyć o utrzymanie. Ostatnia wygrana w Krakowie (19-12 nad Juvenią- red) mocno poprawiła nastroje. Teraz zmierzymy się z drużyną Budowlanych Lublin i też liczymy na zwycięstwo oraz podtrzymanie albo raczej rozpoczęcie tej zwycięskiej passy. I myślę że z optymizmem spoglądamy na te mecze barażowe. Zwłaszcza że dzięki lepszemu miejscu w tabeli będziemy grali mecze z Juvenią Kraków u siebie. Na pewno atut własnego boiska z takim przeciwnikiem  jakim są krakowianie, jest dla nas plusem i daje nam możliwość grania szeroko. Nawet jeśli u nich przegrywaliśmy to nie były to wysokie porażki a u siebie z reguły wygrywaliśmy minimum trzema-czterema przyłożeniami.

R.Z Sekcja rugby od dawna miała problemy z brakiem sponsorów z brakiem młodych zawodników. Jak to wygląda teraz? 

Ł.N Wygląda to nieco lepiej. Znowu działa drużyna juniorów. Są początki drużyny kadetów. Jest szansa że może jakiś świeży narybek pojawi się w drużynie. Tych starych zawodników jest już coraz mniej. Gra z reguły młodzież. Wyniki są jakie każdy widzi. Niestety nie da się przeskoczyć tego poziomu. My trenujemy oficjalnie trzy razy w tygodniu. Jednak większość ludzi ćwiczy dwa razy. Tak naprawdę jest tylko jeden trening, kiedy jest pełna ekipa, i to też nie zawsze. Więc nie możemy się równać z drużynami jak choćby Łódź, gdzie, gdzie trener  mówił mi oni mają zajęcia pięć razy w tygodniu. To jest przepaść. Oni mają na treningu trzydziestu paru ludzi pięć razy w tygodniu a dwudziestu ludzi raz w tygodniu. Myślę że tu chodzi o finanse. Ich po prostu stać na utrzymanie zespołu. Ale również wiele też zależy od zawodników. Czasem brakuje charakteru, żeby coś tam poświęcić żeby przyjść na trening na mecz, powalczyć, pojechać na wyjazd. Często ludzie mają ważniejsze sprawy.

R.Z. Czy jest szansa żeby w Warszawie powstało zainteresowanie na rugby? Takie jak choćby na futbol amerykański, który przecież tradycje w naszym kraju ma o wiele mniejsze.

Ł.N.W Futbolu amerykańskim o widzów jest łatwiej bo tam jest więcej zawodników , chyba prawie pięćdziesięciu, każdy przyjdzie ze swoją rodzina i ta widownia rośnie.Na pewno wiąże się to też z tym że o tym sporcie jest głośno. Dużo się mówi o tym że finał futbolu amerykańskiego będzie na Stadionie Narodowym  Są jakoś widoczni w mediach. Tam jak jest mecz to wokół jest cała otoczka, a nas na to nie stać. Nie mamy sponsora. My mamy pieniądze na takie podstawowe rzeczy jak wodę na mecz, opłacenie wyjazdu do innego miasta. Na sędziów musimy płacić około półtora tysiąca złotych. Dla klubu, który  ma budżet w okolicach stu kilku tysięcy złotych na sezon wszystko to są duże pieniądze

niedziela, 20 maja 2012

Euro Rugby na Targówku

W weekend (19-20 maja) Targówek stał się stolicą europejskiego rugby w wydaniu siedmioosobowym. Niestety zainteresowanie kibiców było znikome. Przy ulicy Blokowej pojawiły się głównie osoby ze „środowiska” warszawskiego rugby. Szkoda, bo emocji nie brakowało. Chociaż nasza reprezentacja zawiodła. 

Duże oczekiwania


Już pierwszy dzień pokazał że reprezentacja trenera Folca będzie miała trudne zadanie. Po jego podopiecznych wszyscy spodziewali się medali, zwłaszcza że w ostatnim turnieju we Francji spisali się znakomicie. Niestety na Targówku rywale pokazali że turnieje towarzyskie to nie to samo co impreza rangi mistrzowskiej. Mimo inauguracyjnego zwycięstwa z Serbią 19-12, w drugim meczu przyszła bolesna porażka z Cyprem 7-19, po której na trybunach żartowano że w ramach protestu na wczasy nie jedziemy na wyspę Afrodyty. Co prawda wygraliśmy ze Szwedami (22-12) , ale ostatni sobotni mecz z Rumunią  przegraliśmy (12-36), co uznać można za nokaut.

W niedzielnych spotkaniach wygraliśmy z  Duńczykami w meczu o wszystko (19-12), jednak porażki z soboty sprawiły że nie zdołaliśmy awansować do grupy walczącej o miejsca 1-4 a zaledwie walczyć o lokaty 5-8. Zadecydowała o tym porażka z  Cypryjczykami o których można powiedzieć wszystko – że mają piękną pogodę, kulturę, że można tam spędzić wczasy ale nie, że grają w rugby. Zresztą tak samo do niedawno było w piłce nożnej ale widać perspektywa Igrzysk Olimpijskich wpłynęła na rozwój tego sportu. Na pocieszenie rozgromiliśmy Czechów 47-0, głównie dzięki indywidualnym biegowym akcjom. Ostatecznie zajęliśmy szóste miejsce przegrywając mecz o piąta lokatę ze Szwedami 0-5.

W finale zmierzyły się drużyny Belgii i Rumuni. W wyrównanym meczu lepsi okazali się faworyci czyli Rumuni.

Stawką turniej Warsaw Rugby Sevens były eliminacjie do finału Pucharu Świata w Moskwie w 2016 roku , oraz preeliminację do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.

Warszawskie akcenty

Jedynym zawodnikiem, który aktualnie gra w warszawskim klubie i powołany był do reprezentacji Polski w rugby 7- był Jan Cal z bielańskiego AZS AWF . Warto wspomnieć że kiedyś prawie połowę kadry stanowili zawodnicy ze stolicy.

Co dalej z reprezentacją Polski siódemek? Jak twierdzi Łukasz Nowosz – zawodnik AZS AWF, były reprezentant polski w siódemkach – „Na pewno brak awansu jest porażką. Przed trenerem Folcem teraz wiele rozmyśleń. Kadra nie potrzebuje wielu roszad, tylko potrzebuje ogrywania. Od czasu kiedy ja grałem w kadrze, czyli roku 2007 teraz pozostał tylko jeden zawodnik. Myślę że powinniśmy brać udział w większej liczbie turniejów, tak jak Gruzini  i ogrywać się, zdobywać doświadczenie . Tylko nie wiadomo czy będą na to pieniądze w związku”.

Już we wtorek rozmowa z Łukaszem Nowoszem o sytuacji sekcji rugby AZS AWF! Zapraszam.  

sobota, 19 maja 2012

Wyjechali na wakacje...

Puste jest boisko treningowe przy ulicy Łazienkowskiej. Puste są też uliczki w parku Traugutta oraz w podwarszawskich Markach. To znak, że zawodnicy Legii i Polonii wyjechali na urlopy. 

Piłkarze w środowisku sportowców od zawsze uważani są za największych leni. Ktoś powie, że to pewnie przez zazdrość, bo pewnie chodzi o pieniądze. Bo nawet I ligowy  gracz zarabia lepiej niż siedmioboista. Ale nie o tym ten tekst.

Park Traugutta
Zastanawiam się czy co najmniej do końca maja zawodnicy nie mogli trenować? I nie mówię tu o uwłaczającym bieganiu po parku z trenerem Bako za karę,  ale o luźnych treningach, szlifowaniu techniki. Jakiejś siatkonodze przez dwie godziny, wewnętrznej gierce w formie zabawy? Może z kimś stałe fragmenty gry można by potrenować? Bo teraz zasuwają tylko Jodłowiec, Wawrzyniak, Wolski, Kucharczyk, (dodatkowo Teodorczyk i Żyro kadrze U-21) ,a reszta ogląda relacje o nich w telewizji na wakacjach. 

Na pewno każdy jakieś zalecenia ma i z nadwagą wrócić nie może (chyba że w Legii jest to w D. Choto), ale nie przesadzajmy. To, co robiły w końcówce sezonu takie tuzy jak Bruno czy Cani w Polonii to na pewno nie powoduje, żeby dawać im wolne. Ten pierwszy w przedostatnim meczu specjalnie szukał żółtej kartki, żeby nie jechać na długi wyjazd do Podbeskidzia Bielsko- Biała. Natomiast Edgar Cani wolał od razu dostać czerwone kartoniki w dwóch meczach pod rząd. Gdy na to wszystko patrzę, to myślę, że wszyscy są na takim udawanym L-4.

Rozumiem potrzebę regeneracji organizmu, leczenia urazów itd, ale uważam, że nasza Ekstraklasa i tak jest lekka w porównaniu do angielskiej Championship. Chyba, że rywali chcemy ogrywać „na świeżości”!


czwartek, 17 maja 2012

(Niez)ręczna sytuacja szczypiornistów

Pytanie o formę stołecznego szczypiorniaka trzyma się mocno kibiców tej dyscypliny, jakby przyklejone butaprenem. Z roku na rok jest gorzej. Upadają kolejne drużyny. Derby to już tylko na gonitwa na Służewcu. Promyczkiem nadziei  jest tylko gra Zepter AZS Uniwersytetu Warszawskiego!

Warszawianka była pierwsza

W 2009 roku z rozgrywek I ligi musieli wycofać się szczypiorniści Warszawianki. Powodem były problemy z brakiem budżetu na kolejny sezon. Zawodnicy mówili wprost – „Czujemy się zrobieni w bambuko”. Kilku z nich po rozpadzie drużyny - jak choćby Kamil Ciok, dostało propozycje  z Ekstraklasy (Nielba Wągrowiec). Obecnie „na Warszawiance” pracuje się z młodzieżą.  Czasem wspomina się tylko, że dawniej grali tu Grzegorz Tkaczyk i Sławomir Szmal. W zamierzchłych czasach zdobywano medale Mistrzostw Polski.
Po wycofaniu Warszawianki, jej miejsce w I lidze wykupił II ligowy AZS Uniwersytet Warszawski, ale jeszcze wtedy "akademicy" nie byli gotowi do  gry na tym poziomie rozgrywek i po roku  spadli z ligi.

Wspólny los AZS

Po dwóch latach los Warszawianki podzieliła AZS Politechnika Warszawska i AZS AWF Warszawski. Największym zaskoczeniem była likwidacja drużyny „Inżynierów”. Po udanym debiutanckim sezonie w pierwszej lidze, zawodnicy trenera Mirosława Robaka przygotowywali się do drugiego sezonu, w którym walczyć mieli o Ekstraligę. Niestety zamiast tego, we wrześniu 2011 pojawiło się oświadczenie zarządu Politechniki Warszawskiej mówiące: „z powodu trudnej sytuacji finansowej Klubu oraz braku zainteresowania firm rozwojem piłki ręcznej w Warszawie, jesteśmy zmuszeni wycofać zespół AZS Politechnika Warszawska z rozgrywek I ligi piłki ręcznej mężczyzn.  Jest nam bardzo przykro, iż decyzja zapadła tuż przed startem rozgrywek ligowych, aczkolwiek do ostatniej chwili prowadziliśmy rozmowy z potencjalnymi sponsorami, które niestety zakończyły się fiaskiem”. I niestety mimo przygotowań i wielkiego serca ostatni musiał zgasić światło.
źródło: azsawf.com
AZS AWF także w tym samym czasie przestał posiadać swoją sekcję szczypiorniaka. Po spadku do II ligi (czyli trzeciej klasy rozgrywkowej), kilkuletnich problemach organizacyjnych (trenerzy przed meczem musieli rozkładać krzesełka, w tygodniu spotykali się z potencjalnymi sponsorami, żeby mieć dla zawodników na obiady), czara goryczy się przelała. Przez pewien czas trwała jeszcze heroiczna próba ratowania szczypiorniaka na sportowej uczelni przez byłych zawodników ale niestety nie przyniosła efektu. 


Nadzieja w Zepter UW

Obecnie wszystkie nadzieje środowiska pokładane są w drużynie Zepter AZS UW. Zespół, który po spadku do II ligi przez pewien czas żył w niepewności czy nie odejdzie sponsor. Przetrwał i po roku wrócił do I ligi. Nawet był rewelacją zaplecza Ekstraligi walcząc w barażach o awans do elity piłki ręcznej w Polsce. Nie udało się teraz, oby udało się za rok! Smucić może tylko nie wielkie zainteresowanie widzów.  Nie rozumiem jak na tak dynamiczny sport, pełen walki, bramek, zwrotów akcji nie może przyjść 700 osób? 
Problemy z frekwencją wynikają chyba stąd, że teraz samo widowisko nie przyciąga już kibiców. Teraz trzeba organizować dla nich atrakcje, wciągnąć ich w ten spektakl. 
Warszawa zasługuje, żeby mecz piłki ręcznej oglądać w Ekstralidze w towarzyskie kilku tysięcy osób! (Problemy z halą to już oddzielny temat)
  
Kilka archiwalnych meczów naszych piłkarzy ręcznych: 





wtorek, 15 maja 2012

Perspektywa osoby „z zewnątrz”

zdj. TVP Warszawa
Moim rozmówcą jest Mateusz Czerniawski były rzecznik prasowy koszykarzy Polonii Warszawa, sekcji która przestała istnieć w 2011 roku. No właśnie... sekcja przestała istnieć, czy tylko zawiesiła działalność i jeszcze zawodnicy "Czarnych Koszul" powrócą? Podobno niektórzy zawodnicy i byli trenerzy, razem z życzeniami świątecznymi na Wielkanoc dostali tajemnicze zapewnienie "We will be back". Co o tym wszystkim myśli Mateusz, który koszykówką interesuje się już tylko jako kibic. Kiedyś natomiast działał  w samym centrum zdarzeń. Zapraszam do lektury! 

R.Z. Czy Twoim zdaniem Polonia powróci na koszykarskie parkiety?

M.Cz. Myślę, że tak naprawdę wszystko jest w rękach nie Klubu, ale władz ligi. Czy obdarzą one taką samą życzliwością, jak AZS Politechnikę Warszawską, która otrzymała licencję do ligi i mogła grać w Hali Koło i w Legionowie (z wyłączeniem symbolicznych meczy na Torwarze).  Tutaj rysuje się największy problem koszykówki w Warszawie – brak hali spełniającej wymagania kibiców a zarazem ligi. Problemów tych doświadczyła Polonia, doświadczała Politechnika, która rozgrywała mecze w 3 różnych obiektach i kto wie, w ilu innych miejscach zawodnicy trenowali.

Mam nadzieję, że Polonia wróci. Była to zawsze drużyną wartościową, dająca lidze ciekawych polskich zawodników i obcokrajowców. Wystarczy prześledzić losy filarów Polonii z ubiegłego sezony. Easley po świetnej grze w drugiej lidze włoskiej (15 pkt, 10 zb) znalazł się na początku sezonu w ekstraklasie. Wzorowo zaczął funkcjonować w 4. zespole ligi – sardyńskiej Sassari.  Harding Nana rozgrywa dobry sezon (12 pkt, 8 zb) w silnej lidze greckiej. Darnell Hinson był ostoją Energii Czarnych. Kamil Łączyński wreszcie rozegrał pełny sezon – tutaj o umiejętnościach nie ma co mówić. „Łączka” posiada je na bardzo wysokim poziomie. Swoje przebłyski miał również Marcin Nowakowski i Michał Kwiatkowski.

Polonia wrócić. Czy w tym sezonie? Intuicja podpowiada mi, że jest to prawdopodobne. Z zaznaczeniem, że jest to perspektywa osoby „z zewnątrz”.

R.Z. Czy Twoim zdaniem jest miejsce dla koszykówki w Warszawie?

M.Cz Miejsce jest, tylko czy oferuje ono dobre warunki? Warszawa jest zdominowana przez piłkę nożną, nawet bardzo popularna siatkówka nie może sobie poradzić – głównie finansowo.  Niestety przy obecnej popularności dyscypliny myślę, że Warszawa oferuje mniej tego miejsca niż co najmniej 20 innych miast. Koszykówka w Polsce jest domeną mniejszych miast.  Pojedyncze metropolie – Gdański, czy Wrocław to niestety wyjątki potwierdzające regułę. Nie wszędzie znajdzie się sponsor działający bardziej jak filantrop.

Odpowiednia hala, nawet taka, jak w Zielonej Górze mogła by stworzyć miejsce na drużynę z aspiracjami na poziomie walki w półfinale ligi.
R.Z. Co myślisz o problemach AZS Politechniki Warszawskiej?

M.Cz. Nie są mi znane. W mediach nie miały one swojego odbicia, poza wzmianką w styczniu.  Mówiąc poważnie, czytałem tylko relacje Leszka Karwowskiego.  Nie były one optymistyczne.

R.Z. Wracając do Polonii. Przed meczami trenowaliście w koszulkach z napisem  „Warszawa Miastem Koszykówki". Czy nie jest to tylko pusty slogan?

M.Cz. Jest to bez wątpienia fajne hasło. Oczywiście w momencie powstania jego wydźwięk był inny, ale można spojrzeć np. na hasło Warszawa miastem rugby przy okazji turnieju. Nigdy nie myślałem o tym haśle dosłownie. Zawsze podobało mi się na koszulkach wraz z pomarańczową piłką. Bardziej należy to traktować, jako stwierdzenie parasol – skupiające w sobie program profesjonalnej koszykówki wraz z koszykówką dla dzieci na poziomie szkolnym, akcjami z tym związanymi oraz koszykówką młodzieżową. W przypadku Hali Mistrzów we Włocławku dopiero kilka lat pracy zaowocowało w urzeczywistnienie nazwy. Sporo osób w Warszawie życzyłoby sobie, żeby to samo stało się z WMK. Myślę, że jeżeli zabraknie drużyny z Warszawy na poziomie PLK, czy 1 ligi, wtedy hasło zostanie zamrożone. Oby powróciło w lepszym wymiarze.




poniedziałek, 14 maja 2012

Tor... tzn gol!

Robert Lewandowski rozstrzelał w tym sezonie niemieckie boiska! W internecie pojawiła się kompilacja jego bramek GOLE ROBERTA LEWANDOWSKIEGO

Piłkarz urodzony w Warszawie swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Varsovi, a następnie w Delcie. W sezonie 2005/2006 trafił do rezerw Legii Warszawa, skąd chciał przebić się do pierwszego zespołu. Niestety młody "Lewy" miał pecha, trapiony kontuzjami przez cały sezon zdobył zaledwie dwie bramki (tyle samo co Adrian Paluchowski). Druga drużyna Wojskowych spadła z III ligi zajmując 11 miejsce, a z młodym piłkarzem pożegnano się bez żalu. Chociaż, gdy Lewandowski w swoim kolejnym klubie Zniczu Pruszków zaczął zdobywać po 15 bramek w sezonie (III liga) i 21 (II liga) to jednak chyba żałowano. Jednak Mirosław Trzeciak, który rządził transferami na Łazienkowskiej wolał ściągać Arubarenę, niż młodego chłopaka z Warszawy.

Lewandowski ma być gwiazdą naszej reprezentacji podczas Euro. Obawiam się jednak, że rywale mają go już doskonale rozpracowanego. Dodatkowo w naszej kadrze nie ma tej jakości asystentów, co w Borussii Dortmund, którzy dogrywali by mu piłki. Trójka z Dortmundu meczu nie wygra. 

niedziela, 13 maja 2012

Orły nie rozwinęły skrzydeł

Drużyna futbolu amerykańskiego Warsaw Eagles przegrała drugi mecz z rzędu. Tym razem Orły na własnym boisku przegrały z Gdynia Seahawks ‎24:34. Gospodarze zawiedli zwłaszcza na początku meczu.

Jeszcze nie wszyscy kibice zajęli miejsca na trybunach, jeszcze nie wszyscy zawodnicy myślami wyszli z szatni, a zawodnicy z Gdyni już zdobyli pierwsze przyłożenie. Na boisku dominowali goście. Punkty zdobywali nawet w taki sposób, że piłkę przekładali ponad poprzeczką jakby to było NBA, a nie Top Liga! 

Pierwsza kwarta skończyła się wynikiem 3:14 na korzyść gości. Natomiast na przerwę drużyny schodziły z wynikiem  10:34. I chociaż „Jastrzębie” dominowały to jednak „Orły” łapały wiatr w skrzyła. W szatni musiało dojść do poważnej rozmowy bo podopieczni Phillipa Dillona wzięli się do odrabiania strat. Niestety, udało się to im tylko to do stanu 24:34.

„Przegraliśmy przez własne błędy i brak konsekwencji zwłaszcza na początku meczu. Nasz atak i obrona nie mogły wejść w grę. Później goniliśmy wynik, rywale nie zdobyli żadnego punktu, punktowaliśmy tylko my, ale zabrakło czasu żeby wygrać" – powiedział po meczu Maciej Traczyk, zawodnik Warsaw Eagles.

Po tej porażce Eagles spadli w tabeli Top Ligi na trzecie miejsce. Na swoim koncie mają bilans czterech zwycięstw i dwóch porażek. 

Grają o awans

Choć skończyły się piłkarskie emocje na poziomie Ekstraklasy, to jednak wciąż grają niższe ligi. Kilka warszawskich drużyn ma szanse na promocje! 

GKP Targówek zwiększyło swoje szanse na zwycięstwo w IV lidze (grupa mazowiecka - północna). Lider tabeli powiększył swoją przewagę dzięki zwycięstwu w meczu nad bezpośrednim kandydatem do awansu - Bugiem Wyszków. Gola na wagę  trzech punktów zdobył, wracający do GKP, po zwolnieniu z pierwoligowej Pogoni Szczecin - Sergiusz Wiechowski, w 45 minucie spotkania. 

Drugie miejsce w lidze okręgowej zajmuje Olimpia Warszawa. Zespół z Woli pokonał w ostatniej kolejce Laurę Chylice 3-2 i jest na dobrej drodze do gry w barażach o IV ligę. Do lidera, dającego bezpośredni awans Olimpijczycy tracą 6 punktów. 
Bramki dla Olimpii: Pietruczuk 40', Masny 50', Popis 75'

sobota, 12 maja 2012

Młoda Legia Mistrzem

źródło: legia.com
Piłkarze Młodej Legii choć w części uratowali honor klubu z Łazienkowskiej i udowodnili, że są najlepsi w Polsce! Podopieczni Dariusza Banasika pokonali na swoim obiekcie Lechię Gdańsk 3:1 i wywalczyli pierwsze w historii rozgrywek Młodej Ekstraklasy Mistrzostwo Polski.
Bramki strzelali: Mateusz Romachów 11', Bartosz Żurek 50', Maciej Górski 74' - Patryk Pomaski 67'
W  28 spotkaniach  MESA, Legia zdobyła 64 punkty. Wojskowi zwyciężyli w dziewiętnastu spotkaniach, siedem razy zremisowali i zaledwie dwa razy musieli uznać wyższość rywali! Bilans bramkowy Młodej Legii to 67-25.
Młodzi Legioniści, którzy w zeszłym sezonie zajęli drugie miejsce) tytuł mistrzowski odebrali ubiegłorocznemu zwycięzcy – Zagłębiu Lubin. Wyprzedzając wicemistrzów Polski o 8 punktów. 
Drugi stołeczny zespół - Polonia Warszawa zajęła piąte miejsce z dorobkiem 48 punktów.

Strzelcy MESA 2011/2012 
  
12 goli - Michał Grunt (Polonia Warszawa (ME))
11 goli - Maciej Górski (Legia Warszawa (ME))
10 goli- Daniel Ciach (Polonia Warszawa (ME))
8 goli - Dominik Furman, Kamil Kamiński(Legia Warszawa (ME))
6 goli-  Bartosz Żurek (Legia Warszawa (ME))
5 goli - Michał Efir (Legia Warszawa (ME)), Łukasz Teodorczyk ( Polonia Warszawa ME))

Rusz Cooper(a)

Po raz kolejny Akademicki Związek Sportowy  przeprowadza akcję mającą na celu sprawdzenie formy Polaków. Przed laty,  pierwszą swoją edycję impreza miała na dziesięciu bieżniach w Stolicy. Teraz zawładnęła kilkunastoma miastami! W sobotę 12 maja śmiałkowie w 19 miastach w naszym kraju mogli sprawdzić swoją kondycję. W Warszawie na biegaczy czekały stadiony Skry oraz Orła. Zasady testu Coopera są proste - bieg trwa 12 minut. Po jego upływie mierzy się przebyty dystans w specjalnej tabelce (którą znajdziecie Państwo poniżej)  i dzięki temu możemy określić swoją formę! Oto klasyfikacja:



Jeśli ktoś chciałby poprawić swój wynik ma na to szanse 13.05. w Kielcach i Poznaniu,19.05. w Krakowie, 3.06. w Pile, 9.06. w Białymstoku. Natomiast jeśli ktoś potrzebuje więcej czasu do treningu, jesienna edycja Ogólnopolskiego Testu  Coopera wystartuje 6 października! 

P.S - Test Coopera opracowany został w 1968 roku przez zespół dr. Kenneth'a H. Coopera na potrzeby amerykańskiej armii. 

Puchar Kontynentów na Ursynowie

W niedziele 13 maja w Arenie Ursynów przy ulicy Pileckiego 122 rozegrany zostanie Puchar Kontynentów w futsalu. W turnieju udział weźmie 14 drużyn. Warszawę (i Polskę) reprezentować będzie – AZS Uniwersytet Warszawski oraz Uczelnia Vistula. Oprócz tego zagrają zespoły reprezentujące m.in. Bułgarię, Włochy, Portugalię, Ukrainę, Turcję czy też Wietnam. Niestety zabrakło w gronie drużyn Brazylii i Hiszpanii. Szkoda również, że do Polski nie przyjeżdżają na ten turniej uczelnie z tych krajów, tylko drużyny zbiera się z ze studentów danego kraju, którzy uczą się w Polsce. Mimo wszystko wielkie ukłony dla organizatorów za to, że zorganizowali turniej futsalu w Warszawie!
O wysoki poziom turnieju zadbają zawodnicy AZS Uniwersytetu Warszawskiego, którzy mimo że są po ligowym sezonie, to do turnieju nie przystąpią w wakacyjnej formie. „Trenujemy przynajmniej dwa razy w tygodniu” – zapewnia bramkarz AZS Michał Kozłowski. 
Turniej rozpocznie się o godzinie 10. Wstęp dla kibiców wolny. Wśród gości otwierających imprezę ma pojawić się m.in. były piłkarz, a obecnie poseł Roman Kosecki.

A dla tych którzy nie wiedzą co to jest futsal i dlaczego warto chodzić na mecze polecam:

piątek, 11 maja 2012

Biegiem po schodach

W sobotę 19 maja, o godzinie 10 wystartuje druga edycja Biegu Na Szczyt Rondo 1. Jest to największa w Polsce impreza rangi Masters Race z cyklu Pucharu Świata ... w biegach po schodach. Swój udział potwierdzili czołowi polscy i zagraniczni zawodnicy.Ciekawe czy zjeżdżanie po poręczy jest karane dyskwalifikacją?
Dla kibiców, którzy będą chcieli zobaczyć zmagania śmiałków, herosów kondycji organizatorzy przygotowali telebim na parterze biurowca Rondo 1 przy Rondzie ONZ. Cały przychód z opłat startowych od zawodników zostanie przekazany na rzecz Fundacji SOS Wioski Dziecięce. 
Patrząc na problemy z windami w swoim bloku zastanawiam się czemu ta dyscyplina jest taka młoda w naszym mieście? Na schody moi drodzy!Na schody!

Legia w statystyce

Liczby dotyczą rozgrywek  T - Mobile Ekstraklasy w sezonie 2011/2012. 
Legia Warszawa

Miejsce w lidze – 3 .
Punktów zdobytych- 53
Zwycięstw – 15
Remisów - 8
Porażek  - 7
Gole zdobyte – 42
Gole stracone - 17
Najlepszy strzelec – Daniel Ljuboja – 11  
Najwięcej asyst – Maciej Rybus- 8 ( grał tylko w rundzie jesiennej) 
Najwięcej żółtych kartek - Ariel Borysiuk(jesień), Miroslav Radović – 7 
Łącznie żółtych kartek – 68
Najdłużej w lidze na boisku – Danijel Ljuboja (2678 minut)
Mecze bez straty gola w sezonie –18
Mecze bez straty gola pod rząd – 9 (24.09.11- 26.11.11)
Średnia liczba kibiców na mecz: 20, 930 tyś. ( dane T Mobile Ekstraklasa)
Najdroższy piłkarz : Miroslav Radović 2.800.000 euro ( według Transfermarkt.de)

Trenerem zespołu jest Maciej Skorża. Kontrakt z klubem obowiązuje go do czerwca 2013 roku. Pod jego wodzą Legia straciła w lidze najmniej bramek ( Mistrz Polski – Śląsk Wrocław stracił ich 31). Pod jego wodzą Legia straciła w tym sezonie Mistrzostwo Polski. Choć na usprawiedliwienie warto dodać fatalną politykę transferową klubu – zwłaszcza odejście Macieja Rybusa.

Polonia w statystyce

Liczby dotyczą rozgrywek  T - Mobile Ekstraklasy w sezonie 2011/2012.
Polonia Warszawa:

Miejsce w lidze – 6.
Punktów zdobytych- 45
Zwycięstw – 13
Remisów - 6
Porażek  - 11
Gole zdobyte – 33
Gole stracone - 32
Najlepszy strzelec – Edgar Cani – 11 
Najwięcej asyst – Tomasz Brzyski- 5
Najwięcej żółtych kartek – Łukasz Trałka – 9
Łącznie żółtych kartek – 74
Najdłużej w lidze na boisku – Tomasz Jodłowiec (2518 minut)
Mecze bez straty gola w sezonie –10
Mecze bez straty gola pod rząd – 3 (24.10.11 - 04.11.11)
Średnia liczba kibiców na mecz: 3 787 tyś.
Najdroższy piłkarz : Tomasz Jodłowiec 1.600.000 euro ( według Transfermarkt.de)

Przez większą część sezonu (23 mecze) zespół z Konwiktorskiej prowadził trener Jacek Zieliński. Po rozwiązaniu z nim kontraktu „Czarne Koszule objął trener Czesław Michniewicz, który po zakończeniu sezonu również został zwolniony. Ten drugi szkoleniowiec prowadził Polonie w siedmiu meczach. Z czego wygrał dwa razy ( w tym ze Śląskiem 3-0!), raz zremisował i cztery razy przegrał. W przegranych spotkaniach zespół Polonii nie zdobywał nawet honorowej bramki.
wtedy piłkarze myśleli  o tym czy prezes Józef Wojciechowski odejdzie z klubu i co dalej z ich przyszłością niż o najbliższym meczu.

czwartek, 10 maja 2012

Futbol na kartach cz I

Właśnie skończyłem czytać biografie Jose Mourinho "Anatomia Zwycięzcy" napisaną przez angielskiego dziennikarza Patricka Barclaya. Kilka ciekawych historii o Special One lub jak kto woli Specius One (ang. bałamutny) można tu znaleźć. Futbol, Familia i Fatima(Religia) to trzy główne wartości tego kontrowersyjnego trenera, którego prawdziwej twarzy chyba nikt nie pozna.
Teraz czas na kolejną piłkarską lekturę. Stawiam na "Deyne" autorstwa Stefana Szczepłka. Niestety za młody jestem żeby pamiętać jak popularny "Kaka" lub jak kto woli "Kaz" serwował rogale i dyrygował na boisku zespołem lepiej niż Rubik swoją orkiestrą.


pan Józef Wraca Construować Politechnikę


Pamiętam jak w 2009 roku w TVN Warszawa robiliśmy materiał o tym że pan Józef Wojciechowski za symboliczną złotówką sprzedaje 75 procent akcji klubowi AZS PW , bo nie jest zainteresowany inwestowaniem w siatkówkę. Wtedy też przez długi czas będąc sponsorem JW. Conctrucion OSRAM AZS Politechniki Warszawskiej (2006-2009) nie dał symbolicznej złotówki na klub i przez długi czas zawodnicy grali za darmo. Teraz wszystko się zmienia.
Pan Prezes Wojciechowski jako mecenas sportu wraca do klubu aby pomóc „Inżynierom”. Wtedy nie był ani razu na ich meczu, ani nie interesował się ich wynikami , czy teraz stanie się fanem podwójnej krótkiej?
Decyzje nie zostały jeszcze podjęte. Najpierw musi dojść do oficjalnego spotkania pomiędzy prezesem Józefem Wojciechowskim a panią prezes AZS – Jolantą Dolecką. Jak dowiedziałem się do spotkania  ma dojść jeszcze w tym tygodniu 
Mimo burzliwej przeszłości, i wielu sprzeczek czasem ocierających się o telenowele łączy ich jeden wróg – Miasto Stołeczne Warszawa. Zarówno prezes Wojciechowski miał spory konflikt z miejskimi urzędnikami w sprawie budowy stadionu Polonii. AZS natomiast ma pretensje o brak pomocy finansowej ze strony Ratusza w ciężkich finansowych czasach i choćby obecność na finałowych meczach  o Puchar Challenge pani prezydent Warszawy.
Czy prezes Wojciechowski zwiąże się z AZS Politechniką? Czy wspierać będzie także sekcję koszykarzy? Przekonamy się w następnym odcinku!

Puchar Polski jak Chiński Nowy Rok

Do Kielc z ekipą TVN Turbo jechaliśmy w wesołych humorach,spokojniejsi niż rok wcześniej do Bydgoszczy. 
Wchodząc na stadion, każdy z ekipy był dokładnie sprawdzany. Część dziennikarzy,
która przyjechała wcześniej musiała czekać pod bramami. Ci, którzy byli poderznie o spożycie alkoholu 
mogli być przebadani alkomatem. Podjęto nadzwyczajne środki bezpiecześtwa do ochrony
 „Kibolskiego Pucharu Polski”(cytat z legioniści.com).
Zastanawiam się więc, jak to możliwe, że nas legitymowano po pięć razy, nad stadionami krążył helikopter 
ochrony i policji było pełno a mimo to na trybunach urządzono Chiński Nowy Rok!! Mój kolega z Kielc po meczu
pytał mnie czy przyjezdni mu markerami stadionu nie pomalowali.Druchu tam tak się jarało że flaga się prawie
zajęła (Obrońcy Pucharu) a naszemu operatorowi spaliły się spodnie z goretexu. Jeszcze gdyby to były 
cztery-sześć rac wniesione w majtkach odpalone spontaniczne po zwycięstwie to rozumiem,
a tu strzelały sztuczne ognie,  fajerwerki zakupione na bazarku na Banacha czy na Bemowie. 
Szok. Racowisko urządzili nie tylko Legioniści ale i "Niebiescy". Tak naprawdę na zmiane płoneły trybuny 
stadionu w Kielcach raz za jedną raz za drugą bramką. 

Fajerwerki zobaczyłem także na boisku. I nie mówię o tych rzucanych przez zamaskowane twarze na murawę, 
ale o grze Legii. W końcu zawodnicy trenera Skorży zagrali na miarę oczekiwań. 
Szkoda że Ruch nie nawiązał walki bo mogło być jeszcze ciekawiej. 
Wracając do Pucharu Tysiąca Drużyn, ciekawy jestem czy doczekamy momentu,
że finał Pucharu Polski będzie rozgrywany 3 maja na Stadionie Narodowym,
a nie traktowany jak niechciany bezdomny. W tym sezonie sportowo finał był sukcesem-,
zmierzył się lider z wiceliderem ekstraklasy. Pod tym względem lepiej być nie mogło.