Szukaj na tym blogu

wtorek, 31 lipca 2012

Stolica światowego footbegu

Na warszawskim AWF rozgrywane są Mistrzostwa Świata w footbagu, czyli popularnej "zośce". Chociaż my na podwórku graliśmy "zośką" ołowianą z włóczką a nie taką współczesną okrągła, szmacianą piłeczką to jednak idea jest wciąż taka sama-podbijać. Zresztą warto przyjść popatrzeć jak radzą sobie prawdziwi gracze i jakie potrafią robić z tą piłeczką/woreczkiem cuda. Mimo z pozoru nie naturalnych ruchów (jak odbijanie zewnętrzna częścią buta w grze przez siatkę) wszystko mają pod kontrolą. Hasło "wiązać nogami krawaty", przy oglądaniu freestalu nabiera nowego znaczenia.

Mistrzostwa Świata w footbag'u rozgrywane są co roku. Nie ma tu żadnej puli pieniężnej nagród.Po prostu zwycięzca otrzymuje tytuł najlepszego, związany z tym prestiż i jakieś ubrania od sponsorów. Mimo to stawiło się prawie dwustu zawodników, którzy chcą pokazać swoje umiejętności. Jak zawsze mocną ekipę mają Czesi ale także my jako gospodarze nie chcemy być zbyt gościnni i podobno zamierzamy zgarnąć trochę medali. Wielką niespodzianką są zawodnicy z Wenezueli, którzy grają bardzo efektownie i co najważniejsze efektywnie.Także USA, Finowie oraz Azjaci mają dobrych graczy.
Rywalizacja toczy się w dwóch konkurencjach: freestyle’u oraz footbag net. Ta druga konkurencja to gra przez siatkę, trochę podobna do piłkarskiej siatkonogi. Set gra się do 11 punktów. Możliwe są 3 sety. Tu wszystko jest proste. Gra jest szybka, dużo jest widowiskowych akcji. Więcej pytań jest przy konkurencji freestyle. Co właściwie oceniają sędziowie, kiedy większość tak samo dobrze miesza tymi nogami?  
"W tej chwili system jest taki, że dzieli się występ na technikę i artystkę"- mówi Marcin Staroń- współorganizator, zawodnik - Technika to wiadomo, wykonanie trików, czystość, ilość a artystka to wykonanie pod muzykę. Wykorzystanie akcentów w muzyce, czyli jak jest przerwa w muzyce to trzeba jak zaakcentować. Jak jest szybciej to trzeba to podkreślić żonglerką. Do tego jakieś pokazywanie i inne rzeczy, które mogą pozwolić wybrać tego lepszego, kiedy jest bardzo równa gra. Liczy się upadki zośki(tzn. dropy), mówi się że nie powinno to wpływać na ocenę sędziów, ale zazwyczaj ten któremu nie spadnie zośka jest wyżej, od tego któremu spadnie choć raz"- kończy Marcin. 
Jak się okazuje w tym freestylu czyli samej improwizacji, jest więc nie wiele. Gracze przedstawiają swoje rutyny...ale robią to mistrzowsko i laikowi ciężko jest wybrać kto był lepszy.
Mistrzostwa rozgrywane będą do 4 czerwca. Zawody freestyle toczą się w hali lekkoatletycznej, rywalizacja net w Hali Gier AWF. Wstęp wolny.
Polskie Stowarzyszenie Footbegu oraz Warszawa, żeby otrzymać prawo do organizacji tej imprezy pokonała oferty złożone przez takie miasta jak Boise w Stanach Zjednoczonych oraz stolice Francji - Paryż!Da się?!












poniedziałek, 30 lipca 2012

Nowe boisko przy "Konarze"

Tu na razie jest... łąka ale ma być boisko na miarę III ligi. Już w te wakacje, na czymś co kiedyś było boiskiem przy Zespole Szkół imienia Konarskiego, ruszyć mają pracę budowlane. Jeszcze w tym roku przy ulicy Okopowej 55a ma powstać obiekt ze sztuczną nawierzchnią, oświetleniem i trybunami. W końcu boisko "Konara" przestanie kojarzyć się tylko z protestem uczniów, którzy w 2009 roku tam pikietowali przeciwko pani dyrektor.  

Póki co na przyszłym placu gry, jest cicho, nie trwają żadne prace, nie ma sztucznej murawy, nikt nie szlifuje talentów...Wprost przeciwnie trawa przy "Konarze" jest jak najbardziej prawdziwa i sięga po pas. Napisałem, że jest cicho...przepraszam cykają sobie przepięknie świerszcze i inne polne zwierzątka. Tylko dwie zardzewiałe bramki wskazują, że kiedyś było tu boisko. Grałem na nim ja i grał na na nim dużo wcześniej mój tata. Są jeszcze ławeczki, które niszczeją i czasem służą amator picia pod chmurkom. Na szczęście, ktoś znalazł pieniądze i postanowił uratować ten teren by nie stał się z niego mały łąki łan.
Według informacji jakie podano będzie tu boisko o wymiarach 100 x 64 m, ze sztuczną murawą, oświetleniem i trybuną na tysiąc miejsc. Prace zakończyć mają się w grudniu tego roku. Wybudowane zostanie także zaplecze socjalne, parking, przebudowana zostanie sieć cieplna, przyłączony zostanie wodociąg oraz sieć elektryczna.Wokół ma zostać ułożony chodnik a także posadzone drzewa i krzewy( jakby było ich mało?:)
Dobrze by było, gdyby zawodnicy Sarmaty mogli tam grać i trenować po preferencyjnych cenach .W końcu to klub z Woli, który obecnie swoje mecze musi rozgrywać w Zielonkach. Miło by było, gdyby RKS mógł rozpocząć marsz od A klasy do III lig na boiskach "Konara" i dumnie reprezentować naszą dzielnice.










niedziela, 29 lipca 2012

Debiut w Biegu Powstania Warszawskiego

Za mną bieg Powstania Warszawskiego w którym po raz pierwszy brałem udział nie jako dziennikarz ale jako biegacz. W ogóle był mój debiut w imprezie biegowej, można więc powiedzieć, że straciłem lekkoatletyczne dziewictwo. Mój czas na 5 kilometrów to 35:50 i 237 miejsce wśród  mieszkańców Warszawy oraz 1375 w klasyfikacji Open. Oczywiście doświadczonych biegaczy to nie powala a raczej śmieszy ale dla mnie ten medal, który zdobyłem jest równie ważny jak medal Igrzysk Olimpijskich.

Oczekiwania na start

Zanim przejdziecie do czytania mojej relacji z biegu Powstania Warszawskiego, przypomnijcie sobie ścieżkę dźwiękowa z filmu "Rydwany Ognia". Mi ten moty motyw siedział w głowie przez cały dzień, kiedy jeszcze raz analizowałem trasę, patrzyłem kiedy będę mógł odpocząć a kiedy nie ma co żałować sił. Niepokoiła mnie pogoda bo klimat był sprzyjający był bardziej dla Kenijczyków, więc miałem trochę wyrzutów, że nie udało mi się zrzucić jeszcze kilku kilogramów.
Na rozgrzewce spotkałem kilku znajomych od nich zebrałem jeszcze kilka rad, żeby nie ścigać się z tymi którzy będą mnie wyprzedać mnie na trasie. Tylko trzymać się swojego tempa. Życzymy sobie powodzenia, oni idą bliżej startu ja się nie pcham tam, bo wiem , że czuje że będę wyprzedzany. Trwają przemówienia Powstańców które nagradzamy ich brawami, póżniej śpiewamy rotę. Jest na prawdę świetny klimat. Może trochę nie potrzebna była ta piosenka Sabatonu, bo czuje że zaczynam stygnąć, ale skacze w miejscu, robię krążenia - zresztą podobnie osoby wokół mnie. 5000 osób wyczekuje już dźwięku startera.Zresztą ta edycja biegu była rekordowa, chętnych do było jeszcze półtora tysiąca.

 

Godzina Wyścigu

W końcu wybija nasza Godzina W. Tym razem nie jak "Wolność" tylko jak "Wyścig" i ruszamy. Ruszamy w biegu by uczcić tych, którzy w 1944 roku walczyli za wolność.  
Jest fantastycznie. Te powstańcze inscenizacje, wybuchy oraz strzały robiły wrażenie. Przy całej trasie stoją kibice, którzy biją nam brawo i dopingują. My też odwiedzaliśmy się im tym samym dziękując za wsparcie i machamy pozdrawiając. Tempo mnie zaskoczyło. Wszyscy wyrwali i choć ja też przebieram nogami to jakoś dziwnie dużo osób mnie mija. Jednak pamiętając wcześniejsze rozmowy z pięcioboistą Przemkiem Gałeckim (który tego dnia brał ślub- gratulacje!) i z kolegom Piotrkiem przed startem, wiedziałem żeby nie wdawać się w takie pojedynki i trzymać się swojego rytmu.
Najładniejszym odcinkiem było dla mnie Krakowskie Przedmieście, tam też stało najwięcej kibiców. Na zbiegu przy Karowej trochę można było odpocząć, Nieszczęśliwie złapała mnie kolka ale podobno najlepszym sposobem jest rozbieganiem, więc trzymam się tego patentu. Bieg Wisłostradą przynosił trochę chłodnego powietrza z nad rzeki. W tym miejscu już parę osób zacząłem mijać. Ładnie było przy Parku Fontann, kiedy pojawiły się wizualizacje biegnących postaci. Na trasie wiele osób w tym czasie przestało biec. Wisłostrada to był przedsionek podbiegu, który w połowie lekko mnie przytkał. Na moment nawet przestałem biec jednak jak zobaczyłem, że lewej strony biegnie rodzina z wózkiem nie mogłem polec i jak powiedział, kiedyś jeden kolarz "ambicja mnie pchła" Nawet na finiszu minąłem trzy osoby. Szczęśliwy i zmęczony mogłem odebrać swój pierwszy medal.



piątek, 27 lipca 2012

Pierwsza edycja letniego Grand Prix

Ogłoszenie dla wszystkich fanów koszykówki. Ursynowsko Natoliński Basket Amatorski organizuje Letnie Grand Prix. Zmagania toczyć będą się w formule "3 na 3". Mecze rozgrywane będą na boiskach Gimnazjum przy ulicy Koncertowej 4, więc i zmagania muszą być koncertowe!

Będzie to pierwsza edycja Letniego Grand Prix Organizowane przez UNBA,  więc nikt jeszcze nie ma doświadczeń z ubiegłorocznej edycji. Jest więc kilka pytań co do zainteresowania i frekwencji? Jak powiedzieli mi organizatorzy na razie zgłosiły się cztery zespoły, ale jak zgłosi się dziesięć to będzie dobrze a i dwadzieścia przyjmą z szeroko otwartymi rękami. I tak naprawdę są gotowi na każdą ilość. Rywalizacja nie toczy się o pietruszkę tylko o nagrody ufundowane przez sponsorów, firmy Kicks, Stelman, ButyXL.pl. 
W drodze do wielkiego finału planowane są trzy turnieje eliminacyjne (4-5 sierpnia, 18/19.08 oraz 1/2.09) . Wpisowe od drużyny wynosi 70 złotych. Organizatorzy zapewniają, że turnieje odbędą się bez względu na aurę. W razie deszczu spotkania przeniesione zostaną do hali. Tu znajdziesz formularz do zgłoszenia

Może pod wpływem Igrzysk zobaczymy zagrania w stylu Vinca Cartera z Sydney w 2000 roku?

Od starożytności do... Londynu

Już niedługo Tomasz Majewski, Anita Włodarczyk, Magdalena Piekarska, Aleksandra Socha, Paweł Korzeniowski, Joanna Leszczyńska, Kamila Soćko, Sylwia Lewandowska, Marcin Brzeziński i wielu innych zawodników z warszawskich klubów walczyć będzie o medale Igrzysk Olimpijskich. Czy w dobie bicia kolejnych rekordów pamiętamy jeszcze o antycznych korzeniach Igrzysk? Czy w obecnych atletach powinniśmy szukać następców starożytnych atletów?

Odnowiciele ruchu olimpijskiego narzucili nam pewien sposób myślenia o sporcie. Idee olimpizmu mają wynikać jakby z z idei starożytnych greków. Tylko czy jest jeszcze jakieś podobieństwo w pankratasach, atletach, agonistach? Czy w pierwszego zanotowanego zwycięzce w biegu na jeden stadion z roku 766 p.n.e Korojobosa z Elidy można porównać jeszcze  do demona szybkości XXI wieku Usaina Bolta z Jamaiki? Ten pierwszy biegał nago, szybko jak puma na dystansie 192,28 m a Bolt od stóp do głów ubrany jest w produkty w firmy Puma a wspomnianego zwierzaka na 200 metrów pewnie, by zdublował krzycząc "gierarry hirr". Są dyscypliny dla których Igrzyska wcale nie są najważniejsze, trwał też długo spór o amatorstwo( czy dopuszczać zawodowców do IO). 
Pierwszą tradycją związaną z Igrzyskami w Olimpii a co dziś kuleje był "pokój boży" ( ekechejria) czyli wieczysty sojusz zawarty między trzema władcami Elidy- Pisy oraz Sparty. Został on w starożytności naruszony dwa razy. Raz uczynili to spartanie raz pisyjczycy jednak konsekwencje zawsze były dotkliwe z usunięciem z igrzysk włącznie. Patrząc na te statki w Londynie, wojsko itd. cieszę się, że Warszawa podczas euro nie stała się koszarami. Ale cóż widocznie po zamachu podczas IO w Monachium, obecnie zawieszenie broni na czas Igrzysk wygląda tak, że gospodarz musi się zaminować.
Ostatnim nawiązaniem jest ceremonia otwarcia. Chociaż nie ma ona już wymiaru religijnego jak w Olimpii, bo trudno żebyśmy oddawali hołd w świątyni Zeusa i Hery, składali ofiarę z dzika i recytowali przysięgę olimpijską. Odbywało się to przed posągiem Zeusa z przydomkiem "Horkios". Liczne zapożyczenia jak zapalenie znicza, zaprzysiężenie zawodników, wieńczenie zwycięzców mają podtrzymać i udokumentować więź z antykiem.
Pierwszą uroczystą ceremonię inauguracji Nowożytnych Igrzysk Olimpijskich zorganizowano w 1908 roku właśnie w  Londynie. Niestety organizatorzy zapomnieli umieścić szwedzką flagę wśród sztandarów państw uczestniczących w imprezie. Ta pomyłka wywołała międzynarodowy skandal. Szwecja wycofała się z udziału w Igrzyskach. Oby tym razem obyło się bez zgrzytu.
  




czwartek, 26 lipca 2012

"Mały znak zapytania" - wywiad

W Porcie Wisła kibice "Inżynierów" mogli stanąć na nie udeptanej ziemi naprzeciwko zawodnikom AZS Politechniki, Grzegorzowi Szymańskiemu i Maciejowi Olenderkowi. Śmiałków chętnych do gry w siatkówkę plażową ze swoimi idolami było kilku. Być może za późno pojawiła się informacja o takiej imprezie. Ja wykorzystałem czas przed meczami na wywiad z Grzegorzem Szymańskim o ubiegłym sezonie i planach na przyszły rok. 

Grzegorz Szymański występuje na pozycji atakującego. Od czerwca ubiegłego roku związany jest z AZS PW. W swojej karierze dwu krotnie zajmował 4 miejsce w lidze światowej. W 2006 roku był wicemistrzem Świata. Reprezentacja trenera Lozano przegrała  przegrała, wtedy tylko jeden mecz...finał z Brazylią. Z klubami zdobywał wicemistrzostwa i brązowe medale, niestety brakuje mu złota. W barwach PW  o najcenniejszy kruszec będzie ciężko.

R.Z.: Rozpoczynacie nowy sezon. Można powiedzieć że po delikatnej burzy w składzie. Wielu zawodników odeszło nie ma trenera Panasa. Jak to Pan to wszystko odbierał?
G.Sz.: Było wiadomo już pod koniec sezonu, że większość chłopaków odejdzie przy tym co się działo w klubie, przy tych problemach finansowych. Przy tej atmosferze, że każdy dawał z siebie maxa do końca a gdzieś to nie odzwierciedlało się ze strony klubu czyli pani Prezes, gdzieś tam nie dawała sobie z tym rady. I większość chłopaków, która się wypromowała, bo przy Radosławie Panasie, bo ma on bardzo dobre doświadczenie trenerskie mimo, że jest młodym trenerem z kilku letnim doświadczeniem, potrafi z młodego chłopaka zrobić... zresztą współpracując razem z Kubą Bednarukiem,  potrafią wypromować zawodnika. Przykłady to choćby Paweł Mikołajczak, Wojtek Żaliński, wszyscy ci młodzi chłopcy grali na bardzo wysokim poziomie. Z grzeczności było wiadome, że nie ma co ich pytać czy każdy będzie szukał pracodawcy godnego swojej pracy i szukał tego, żeby mieć na koncie pieniążki, a nie czekał miesiące na jakieś tam zaległe pieniądze. Także dużo ich odeszło...chyba 7 czy 8.

R.Z.: Teraz zastaje Pan nową drużynę, kto inny jest pierwszym trenerem. Chyba jest tu wiele znaków zapytania nad "Inżynierami" przed tym sezonem? 
G.Sz.: Powiem szczerze, że sam jestem ciekaw jak to będzie wyglądało. Na razie jakoś tego nie widzę, tylko w mediach się dowiaduje, że przychodzi ten zawodnik, i tamten zawodnik. Niektórych chłopaków nie znam, nie słyszałem o nich. Także z tego co wiem to zostało nas czterech z poprzedniego sezonu. Będzie Marcin, można być pewnym ,że Maciej Zajder będzie walczył o to żeby grać w pierwszej szóstce. Natomiast reszta to jest dla mnie taki mały znak zapytania. W niedziele zaczynamy obóz integracyjny, chyba właśnie po to jest ten obóz. Trener stwierdził, że musimy się lepiej poznać i postawić sobie jakiś cel, trenować i dążyć do tego celu. 

R.Z W ubiegłym sezonie walczyliście w nie tylko w Plus Lidze ale i w europejskich pucharach. W tym roku zostały wam tylko rozgrywki krajowe. Żałuje Pan? Czy może to lepiej i w obecnej sytuacji będziecie się mogli skupić na lidze?
G.Sz. Zeszły sezon i te puchary sprzyjały nam, bo w lidze było rożnie i często większość meczów była przegrana. Jeśli by nie było tego pucharu w którym zaszliśmy bardzo wysoko i on nas nosił i żyliśmy tym pucharem, to kto wie jaka by była sytuacja już w połowie sezonu. Po większości meczów przegranych i bez jakiś perspektyw na miejsca nie wiadomo jakie w lidze, o wejście do czwórki to może w styczniu lub lutym to by się wszystko jakoś rozleciało. A tak puchary pomogły dużo, i pomimo że pani prezes wyłożyła dużo pieniędzy na latanie na mecze to to bardzo nam pomogło. Teraz myślę, że lepiej iż nie ma pucharów bo nie byli byśmy przygotowani do takiego grania na wysokim poziomie... Ale  to też na razie jest znak zapytania. Wiemy, że mamy ligę i na tym się będziemy koncentrować.

R.Z.: Zakończymy pytaniem o Igrzyska. Zarówno siatkówka plażowa i ta w wersji tradycyjnej zagości w Londynie. Reprezentacja w której grają byli zawodnicy AZS Politechniki Bartman,Kubiak oraz mający epizod w Warszawskim klubie Piotr Nowakowski ( KS Metro Warszawa).  Zawiesiliśmy już im złote medale. Nie za szybko? 
G.Sz.: Rzeczywiście. Będę im kibicował, i nie będę odbiegał od innych wypowiedzi bo uważam, że stać drużynę na zdobycie tego medalu . Natomiast nie ma co pompować balonika. To jest turniej. Chłopaki mają za sobą ciężki sezon. Dużo zdrowia ich kosztował też ten memoriał, gdzie wygrali wszystko. To tylko laicy nie docenią tego ile się traci zdrowia i nerwów przy takich turniejach. Teraz na pewno wszyscy się ich boją.Tylko,że to są Igrzyska, będzie tam też kilka mocnych drużyn. Można powiedzieć tak, że Igrzyska rządzą się swoimi prawami. . Tak jak 4 lata temu była bardzo duża szansa, i bardzo dobry skład na zdobycie złotego medalu . Tak samo mówiło się kuluarach, że oni coś ugrają, aż doszło do ćwierćfinału z Włochami zrobiło się z 2:0, 2:3 i wszystko legło w gruzach. Ja pamiętam tamten mecz bardzo dobrze czekałem na niego od szóstej rano ,trzymałem kciuki i nagle świat mi się zawalił i nie wierzyłem co się stało. Tak więc spokojnie, wierzę w nich, ale na razie nie wieszał bym im tych medali na szyi.








środa, 25 lipca 2012

Jubileuszowa lekcja historii na boisku

Po raz piąty rozegrany zostanie "Międzynarodowy Turniej Piłkarski o Puchar Pamięci Małego Powstańca". Impreza potrwa od 31.07 do 2.08. Mecze rozgrywane będą na bocznym boisku Polonii. Weźmie w nim udział 9 zespołów podzielonych na dwie grupy. Turniej jest jednym z niewielu jakie znam, w którym nie chodzi tylko o wynik sportowy, o szukanie talentów, szlifowanie formy, patrzenie kto gra w jakiego koloru butach i robienie trzech kroków w tył przed rzutem wolnym i jeden krok w lewo. Tu chodzi o coś znacznie więcej.Tu chodzi o lekcję historia na boisku

Na konferencji prasowej Jerzy Engel słusznie wspomniał, że ten turniej jest lekcją pamięci. W tym turnieju biorą udział chłopcy z rocznika od 2000 do 2002. W 1944 roku ich rówieśnicy czyli 10 latkowie gineli w Powstaniu Warszawskim jako łącznicy, sanitariusze, posłańcy. Sami nie zabijali lecz umierali od kul. Dziś ich rówieśnicy mogą grą w piłkę w swoim kraju, i tym co im sprawia radość oddać hołd. Emocji na pewno nie zabraknie, bo w meczach dzieciaków nikt nogi nie odstawia i chęć zwycięstwa jest ponad wszystko. Nie będzie żadnych kalkulacji, że może remis nam wystarczy do wyjścia z grupy - czyli tego z czym spotkają się później. 
Co do drużyn to zagrają tu: Fortuna Dusseldorf (ubiegłoroczny zwycięzca), 303 PSC Northampton, FC Lwów,Karpaty Lwów, dwa zespoły Polonii, Dzieci Fundacji, PKS Radość oraz Ursus. "Praktycznie te ekipy z roku na rok same nalegają proszą, żeby ich zaprosić. Niektóre zespoły jak Karpaty czy fortuna uczestniczą z nami od początku turnieju" mówi Tomasz Płochocki dyrektor turnieju."Chcielibyśmy zrobić większą liczbę zespołów w turnieju ale na razie możliwości nam nie pozwalają." kończy pan Płochocki. Udziału w turnieju odmówiła jedynie Legia, ale organizatorzy nie wiedzą czemu. Szkoda bo w zeszłym roku CWKS Legia, która grała w turnieju zajęła ósme miejsce i fanatycznie kibicujący rodzice swoim dzieciom byli ciekawą atrakcją. "Hej Legia gol" śpiewane przez kilka mam- bezcenne. A tak pozostał niedosyt jednej drużyny ze Stolicy. Szkoda, że np. Agrykoli nie dało się zaprosić. 
Samo miejsce turnieju też jest szczególne. Nocą z 21 na 22 sierpnia Stadion nie był areną meczu ale krwawych walk w których uczestniczyły Bataliony Zośka i Czata 49.Próba połączenia Starówki z Żoliborzem okazała się nieudana. Poległo w tym miejscu  12 powstańców. Organizatorzy negocjują z WOSIR-em możliwość rozegrania meczów finałowych na głównej płycie stadionu.
Jerzy Piekarzewski pomysłodawca imprezy powiedział "To jest piąta rocznica turnieju, ale kiedyś będzie setna." Zapowiada się wiele imprez towarzyszących, zwłaszcza 1 sierpnia, kiedy to odbywać będzie się Piknik Powstańczy a po Godzinie W młodzi uczestnicy złożą kwiaty pod Pomnikiem Małego Powstańca.

Uczestnicy 
Grupa A 
FC Lwów, Polonia A, Dzieci Fundacji, 303 PSC, PKS Radość
Grupa B
Karpaty Lwów, Ursus, Fortuna, Polonia B 

Otwarcie wtorek 31.07 o godzinie 9.


wtorek, 24 lipca 2012

Kręcą dookoła Mazowsza

„Ktoś tu kręci” - pomyślałem jadąc na Teren Wyścigów Konnych. I nie chodzi mi tu o nikogo z PSL, tylko o miłośników ostrego kręcenia po szosie. Właśnie wystartował 55. Wyścig Dookoła Mazowsza. Na starcie stanęło prawie stu pięćdziesięciu kolarzy z dwudziestu ekip.  Nie tylko zawodowych, ale i amatorskich.

Wyścig rozpoczął się od prezentacji drużyn. W tym roku udało zebrać się całkiem ciekawy peleton. Ścigać będą się  BDC MarcPol (z Robertem Radoszem oraz Adamem Wodeckim), Bank BGŻ (Mariusz Witecki, Tomasz Smoleń), CCC Polsat Polkowice (lider BGŻ Proligi Marek Rutkiewicz i Sylwester Janiszewski). Kibice kolarzy Legii mogli się trochę zdziwić, gdy zobaczyli swoich ulubieńców jadących pod szyldem reprezentacji Wojska. A może zdziwiłem się tylko ja? Wracają co rzeczy nie zabrakło reprezentacji Czech, Ukrainy, dwóch drużyn z Holandii, jednej z Anglii, ekipy ISD Lampre Continental, Dukli Trencin. Na starcie pojawiła się również Reprezentacja Polski do lat 23. Z awizowanych ekip zabrakło jedynie niemieckiej ekipy Nutrixxion, której samochód doznał awarii pod Frankfurtem i dojechać mają na wtorkowe zawody. Wyniki prologu nie liczą się do klasyfikacji generalnej, więc nic im za to nie grozi. 

O godzinie 18 Memoriałem Marka Cichosza, zmarłego w tym roku kolarza  Legii, rozpoczęły się zmagania w ramach Wyścigu Dookoła Mazowsza. "Ten pomysł zrodził się spontanicznie, organizujemy rożne aukcje dla jego rodziny która znalazła się w trudnej sytuacji." Mówi dyrektor wyścigu Marcin Wasiołek. "Przede wszystkim to był bardzo fajny chłopak, bardzo dobry człowiek i chcemy o nim pamiętać. Ponieważ miał 33 lata był niezwykle ułożony człowiek, bardzo ciepły, pomagał młodszym zawodnikom, był postaciom bardzo lubianą w peletonie, także zasłużył sobie na to żeby o nim pamiętać."
Przed startem zawodnicy uczcili jego pamięć minutą ciszy.

Kolarze mieli do przejechania 50 kilometrów (18 okrążeń). Zabawne było to, że w ogół było pełno ograniczeń prędkości do 50 kilometrów na godzinę, a zwłaszcza w połowie wyścigu ta wartość musiała być przekraczana. Na szczęście stróżów prawa nie było w pobliżu, bo nie wyrobiliby się z wypisywaniem mandatów :) Był to zaledwie prolog przed czekającymi ich zmaganiami. Cześć zawodników po pewnym czasie odpuszczała, bo jak wspomniałem wyniki nie liczyły się do generalki. Kryterium przy Torze na Służewcu wygrał Sylwester Janiszewski z CCC Polsat Polkowice, ale żółtą koszulkę założył jego klubowy kolega  Grzegorz Stępniak. Jak zapowiadają organizatorzy Wyścig Dookoła Mazowsza jest doskonałą impreza dla sprinterów i tu będą mieli okazję że by się wyszaleć.

Ja żałuje, że byłem świadkiem kolejnych zawodów które rozegrne zostały trochę na uboczu. Kibiców było nie wielu. Czy to wina tego, że start był w tygodniu? Choć przecież było to już w godzinach po południowych. Czy może ludziom po prostu już się nie chce nigdzie chodzić. A może impreza była słabo rozleklamowana? Już nie mówię o plakatach, ale o jakiejś imprezie poprzedzającej? Reklamie na portalach społecznościowych itp. Bo miło, że jest organizowany wyścig z tradycjami po raz 55., wszystko się kręci tylko żeby w końcu nie spadł łańcuch i nie było lamentu i wielkiej kraksy. Bo szkoda by była. Dlatego jeśli ktoś może zapraszam na trasę. 

Plan na następne dni.

25 LIPCA – ŚRODA – MODLIN I ETAP -180KM
26 LIPCA -CZWARTEK -NOWY DWÓR MAZOWIECKI II ETAP -187KM
27 LIPCA -PIATEK -KOZIENICE III ETAP -177KM
28 LIPCA -SOBOTA -SZYDŁOWIEC IV ETAP -JAZDA NA CZAS.-24km





poniedziałek, 23 lipca 2012

Sen o (Igrzyskach w) Warszawie

Już niedługo w Londynie zapłonie olimpijski ogień, który w sztafecie przybiegł prosto z Grecji i połączył symbolicznie tysiące lat historii. Na maszt wciągnięta zostanie flaga- główny symbol Ruchu Olimpijskiego  U nas w Warszawie też tak mogło być. Pierwsze plany zorganizowania letnich Igrzysk (podobnie jak z budowy metra) powstały jeszcze przed wojną. I o ile druga nitka jest w trakcie drążenia , tak szanse na zorganizowania IO nazwać można bardzo cienką nicią nieporozumienia. Sięgnijmy jednak do początku.

Poniedziałek 14 czerwca 1937 Przegląd Sportowy ogłasza tytuł „Harmonijna współpraca Tokio - M.K.O.L. Doniosły dorobek warszawskiego kongresu”. Właśnie dobiegła końca 36 sesja MKOL, która odbyła się w Warszawie. (W historii odbyły się dwie sesje MKOL w Warszawie, druga w 1969 roku- przyp. SBS). W artykule czytamy o tym, że „25 delegatów rozjechało się już do domów, Wycieczka do przepięknego Nieborowa do pałacu ks. Radziwiłła zakończyła w sobotę szeroki program przyjęć. (...) Olimpiada 1940 odbędzie się w Tokio w ostatnim tygodniu sierpnia i pierwszym września.” Niestety nic nie napisano o planach Prezydenta Starzyńskiego o tym, żeby Igrzyska zorganizować w „Syrenim Grodzie” w 1956 roku.
Prezydent Warszawy w 1937 roku wprowadził w życie czteroletni plan rozbudowy miasta (miał trwać do 1941). Planował rozbudowę lotniska na Gocławiu oraz Siekierek. To właśnie na Siekierkach stanąć miał Stadion Olimpijski w rejonie dzisiejszej ulicy Gwintowej. Już słyszę jak komentator wita się z widzami „ Dobry wieczór Państwu, w ten ciepły wieczór ze Stadionu Olimpijskiego przy ulicy Gwintowej. Wita Państwa...” Już za samo powitanie był by złoty medal a każdy rywal miałby przegwintowane na starcie... tzn. przegwizdane. Jak dowiedziałem się w Muzeum Sportu wioska olimpijska znajdować miała się w okolicach ulicy Bartyckiej. Wszystkie plany jednak legły w gruzach razem z II Wojną Światową.  

Na powrót  do pomysłu Igrzysk w Warszawie trzeba było poczekać... aż do 1993 roku.  Propozycję przeprowadzenia imprezy w Stolicy przedstawili na zjeździe Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Ryszard Parulski i Wojciech Zabłocki. Ten drugi były olimpijczyk w szermierce a z zawodu architekt przygotował i za prezentował koncepcję "Igrzysk Nadwiślańskich". Po za terenami ówczesnego Stadionu Dziesięciolecia i Portu Praskiego, projekt przewidywał areny olimpijskie na obiektach Torwaru, Legii, Cytadeli i Kępy Potockiej. Wioska olimpijska zaprojektowana była jako dzielnica mieszkaniowa dla studentów  na Siekierkach. Wioska dla mediów miała się znaleźć w Wawrze, dla sędziów oraz personelu na SGGW, a dla wolontariuszy na AWF. Po sześciu latach Zabłocki wydał książkę „Igrzyska Olimpijskie W Warszawie” i chyba wyszedł na niej jak „Zabłocki na mydle”, bo z różnych powodów ujrzało ją nie wielu.
W 2005 roku w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Prezydent Warszawy Lech Kaczyński mówił „Realnie można myśleć o olimpiadzie w Warszawie najwcześniej za kilkanaście lat. Bardziej prawdopodobna jest organizacja takiego wydarzenia w 2024 roku. Stolica Polski ma prawo do olimpiady! Rzecz idzie o zmianę myślenia. Musimy wreszcie przełamać poczucie‚ że w naszym kraju nic nie można‚ nic się nie uda. Spójrzmy na przykład Budapesztu‚ a Węgrzy są jedynie nieco bogatsi niż Polacy. Mamy znakomite miejsce na stadion olimpijski‚ czyli tereny Stadionu Dziesięciolecia. Będzie nowoczesny Stadion Narodowy na Legii. Na terenach Polonii widzę możliwość powstania centrum pływackiego i miejsca na sporty halowe. Trzeba także rozbudować obiekty na AWF i już przymierzać się do igrzysk. Nie traćmy czasu na rozważania‚ czy Warszawa jest godna być gospodarzem olimpiady‚ bo to nie ulega wątpliwości.”

Po udanej organizacji Euro 2012 przez moment na nowo rozpoczęła się dyskusja w stylu "a może zorganizujemy Igrzyska". Najbliższy wolny termin to 2024 rok. W tym wypadku musimy poprawić organizację, bo tu opcja last minute jak w przypadku autostrad na Mistrzostwa Europy nie przejedzie... przepraszam nie przejdzie. Cóż z nami czy bez nas – show must go on.   

sobota, 21 lipca 2012

Motocyklowo na Bemowo

Jadąc na I warszawski Rajd Motocyklowy miałem w głowie już początek tekstu "impreza dla miłośników gazu do dechy". W relacji miało być pełno "ryku silników" i na koniec błyskotliwa pointa, że "mimo zawrotnych prędkości nikt tu nie jeździł na podwójnym gazie". Spodziewałem się tłumu ludzi, głośnej muzyki, czyli wszystkiego czego nie lubię. Fanem motoryzacji też nie jestem, ale ponieważ lubię odwiedzać różne imprezy sportowe wybrałem się na ten Rajd i postanowiłem dać mu szanse. Powiem szczerze, że jestem zaskoczony i to pozytywnie

Pierwsze wrażenie było takie, że chyba to nie dziś są te zawody? Gdyby nie stoisko Warszawskiego Towarzystka Speedweya nic nie wskazywałoby, iż odbywać ma się tu jakiś rajd? Gdzie ten tłum widzów? Gdzie te maszyny? Gdzie to wszystko, co budowałem sobie w głowie jadąc tramwajem na Bemowo. Jest dwóch fotografów, cztery motocykle i dwóch rowerzystów. Jak na godzinę 14, czyli awizowany początek zmagań na autodromie to... chyba czas wracać do domu. Jednak z czasem zjeżdżali się kolejny uczestnicy z pierwszej konkurencji (wyścigu na orientację po ulicach Warszawy). Łącznie w I Rajdzie Motocyklowym wzięło udział około 30 motocyklistów. Na różnego rodzaju maszynach. Począwszy od motorowerów aż po choppery. 
Na Bemowie odbywała się kluczowa konkurencja, czyli próby zręcznościo- we. Tor nie był prosty, zawodnicy kilku krotnie mylili trasę. Nie ważna tu była umiejętność przekręcania manetki gazu do końca a np. balansowania motorem między pachołkami, pokonywania ostrych zakrętów itd. Czas oczywiście też był ważny. Śmiechu i komentarzy przy tym wszystkim było pełno. Żałuje, że tak mało osób przyszło na Lotnisko Bemowo, bo te popisy zręcznościowe naprawdę były bardzo ciekawe. Pokazały mi, że motocykliści muszą posiadać na prawdę duże umiejętności w manewrowaniu swoim pojazdem. Można z tego zrobić prawdziwe show. Jednak, żeby ściągnąć kibiców trzeba zadbać o większą liczbę stoisk z jedzeniem i piciem, toalety itd., bo tego wszystkiego brakowało, a jeden ToiToi, który stał w pobliżu był zastawiony przez samochód i kilka osób miało wycieczkę do hipermarketu na przeciwko lotniska. Nie wiem czy ideą organizatorów Rajdu Warszawskiego jest robienie imprezy z "misją", żeby pokazać ludzką twarz motocyklistów? Czy po prostu chcą się w swoim gronie spotkać, popisać umiejętnościami, porozmawiać o wspólnej pasji i rozejść a raczej rozjechać do domów? 
Jako podsumowanie najlepsze będzie stwierdzenie jednego z uczestników którego zapytałem czy są jakieś nagrody dla zwycięzcy? Odpowiedział mi że "oni robią to dla funu". I to jest prawdziwy gaz! 
Co do WTS, to niestety nie mieli za bardzo wśród kogo promować żużla bo kibiców nie było wielu. Chociaż parę osób (zwłaszcza pań) Rafał Koszałek przewiózł na motocyklu stołecznego klubu. Klubu, który wciąż ma problemy znalezieniem miejsca na zbudowanie sobie toru w Warszawie. Tematem rozmów przy namiocie WTS, było także Grand Prix na Narodowym, a dokładnie dlaczego mało prawdopodobne jest jego rozegranie.
Do zobaczenia na drugiej edycji rajdu.






piątek, 20 lipca 2012

Zabiegać o formę i pamięć


Już mam swój pakiet startowy do Biegu Powstania Warszawskiego. Jestem o krok od startu w pierwszej biegowej imprezie w życiu. Wcześniej już przygotowany byłem do udziału w Biegu Niepodległości jednak z powodu choroby, start biało czerwonego tłumu obejrzałem w telewizji. Tym razem liczę, że się uda. Tyle razy robiłem relacje z różnego rodzaju biegów ulicznych, mityngów, tym razem będę uczestnikiem, poczuję to od środka. Nie piszę, że będę biegaczem bo do tego mi daleko. Po prostu chcę dobiec do mety i nie być ostatni. Moja Godzina W jest coraz bliżej. O kilka rad dla tych, którzy chcą zacząć biegać poprosiłem doświadczonych zawodników.

Do biegu! Gotowi? 

W listopadzie ubiegłego roku czułem się fatalnie. Tyle przygotowań z moim kumplem Michałem w Lesie Kabackim poszło na marne...W sumie to nie poszło, bo mogłem poznać co czuje sportowiec, który trenował dwa miesiące do imprezy a na cztery dni przed startem organizm powiedział pass. W nagrodę pocieszenia moja żona postarała się o medal z tej imprezy, ale niedosyt pozostał. Bieg Powstania Warszawskiego musiał być mój. Ciesze się, że będę mógł oddać też hołd walcząc ze sobą na trasie tym, którzy walczyli z Niemcami okupującymi Warszawę. Jak więc się przygotować, jeśli nie jesteśmy czynnymi sportowcami? „Na początek nie ma znaczenia prędkość biegu, ludzie bez sensu się katują.” – mówi były zawodnik CWKS Legii oraz szósty zawodnik mistrzostw Europy z 2008 roku w pięcioboju nowoczesnym, Przemysław Gałecki. „Dla tego kto zaczyna na początek polecałbym: np. 30 minut treningu w rygorze: 2 minuty trucht/ na 3 minuty marsz, 3-4 jednostki w tygodniu. I później powoli zmieniać na np. 3min trucht/2 marsz. Później 4 trucht itd... aż uda się spokojnym tempem przebiec 30 minut. Ważne żeby nie kończyć biegu w stanie agonalnym a skończyć z myślą - jeszcze dałbym rade 5 minut przebiec. Dystans jest mało ważny - ważny jest czas biegu.”.
Rafał Rudowski, zawodnik AZS AWF Warszawa biegający na dystansie 400 metrów, oraz trener II klasy dodaje- „Początkujący biegacze powinni biegać w strefie przemian tlenowych (do 65% max tętna - generalizując max tętno wyznaczamy 220 - [minus] wiek). Można pokusić się o sport tester, ale na początku przygody z bieganiem szkoda pieniędzy. Tętno wyliczamy przykładając palec wskazujący do tętnicy szyjnej i liczymy uderzenia przez 10 sekund Otrzymany wynik mnożymy przez 6 i wychodzi nam liczba uderzeń serca na minutę. Jeśli nie chcemy się w to bawić to najprostszym sposobem na zrozumienie tego czy trenujemy w dobrej strefie tlenowej jest po prostu możliwość swobodnej rozmowy podczas biegu (śmiech).”

Start! 

Wiemy już jak zacząć biegać. Teraz tylko, gdzie truchtać? Kiedy przez pewien czas mieszkałem przy Lasie Kabackim, tamtejsze dukty były idealne do treningów. Po powrocie na moją Wole musiałem jednak zmierzyć się z asfaltem, chodnikami i parkowymi ścieżkami na Moczydle i Parku Szymańskiego. „Jako miejsce do treningu polecam parki, lasy itp. czyli tam gdzie jest dużo zieleni, mało spalin a co najważniejsze miękkie podłoże, gdyż będąc amatorem i nie mając odpowiednich butów do twardej nawierzchni szybko dadzą nam znać o sobie stawy!” mówi Rudowski, który sam biega w Lasku na Kole.
Starczy już tego amatorskiego biegania. Zobaczmy jak trenują zawodnicy przed zawodami. Znów oddaje głos Przemysławowi Gałeckiemu: „Trenowałem bieganie 5-6 razy w tygodniu. Zimą objętość sięgała 330 km miesięcznie. Oczywiście dla długodystansowca-lekkoatlety 12-16 km dziennie to nie jest bardzo dużo, ale trzeba pamiętać , że pięcioboista idąc na bieg jest przeważnie już po dwóch treningach, a po biegu czeka go jeszcze jeden!!
W sezonie długość treningu spadała do około 280, ale rosła jego jakość, czyli większe tempo na krótszych dystansach. Przykładowy tydzień z treningu na około 4 tygodnie przed Mistrzostwami Świata :
- pon. 4 km rozgrzewka, 8 km tzw. drugi zakres, czyli na poziomie progu mleczanowego (w moim przypadku około 3'30''/km). Odpoczynek i 10razy 100 metrów bardzo mocno plus rozbieganie 2 km.
-  wtorek 12 km rozbieganie
-  czwartek: 4km rozgrzewka, 5 razy kilomer po 3'05, przerwa 3 minuty
-  piątek 10 km rozbieganie i 10 razy 100m
-  sobota 4 km rozgrzewka, 10 razy 400m, po 70 sekund, przerwa minuta.
-  niedziela 10 km rozbieganie
W zimę najczęściej długie wybiegania (około 14-17km). Ja bardzo często robiłem je z progresją, czyli zaczynałem po 4'20''/km a kończyłem około 3'50''/km.” Taki wysiłek wymaga już porządnej rozgrzewki (stretching, przebieżki rytmowe, skipy ). Przy marszobiegach nie jest ona niezbędna. 

 Ostatnia prosta...

Nie będę pisał, że bieganie jest moim ulubionym sportem, bo wolę sporty zespołowe i często denerwuje mnie ta „samotność długodystansowca”, gdy biegnę już godzinę. Pewnie gdyby nie muzyka jako towarzysz to już rzuciłbym to dawno. Ciężko w samym bieganiu szukać mi przyjemności podobnej do strzelenia gola lub zaliczenia asysty. Mimo wszystko stwierdzam, że bieganie jest doskonałą próbą charakteru. Zwłaszcza te poranne przed śniadaniem. Tutaj nikogo nie oszukasz oprócz siebie. Na klasówce uda Ci się ściągnąć, a na trasie masz prawdziwy sprawdzian. Na to liczę. Nie liczę na żaden czas, zresztą każdy będzie dla mnie „życiówką”, gdyż to mój pierwszy start. Tak więc 3,2,1...