Zapraszam do lektury komentarzy zawodników Warsaw Eagles po wygranym półfinale PLFA z Devils 37:20. Tu jest natomiast relacja ze spotkania
Grzegorz Janiak (wybrany MVP): Myślę, że przed meczem aż tak bardzo się nie stresowaliśmy. Sama drużyna Devils nas mocno motywowała i ludzie, którzy wypisują różne rzeczy na forach i udzielają różnych wywiadów w stylu, że "jesteśmy na siłę wpychani do finału". My po prostu robimy swoje. Wszyscy mamy takie same szanse na boisku. Jeśli gra się jakiś czas to człowiek wie że najważniejsza jest koncentracja i odpowiednie wejście w rytm gry. A jak się czuje po meczu? Świetnie (śmiech) Fenomenalnie! Zagramy na Stadionie Narodowym, jest to dla nas dużym wyróżnieniem! Pokonaliśmy mocną drużynę, która rok temu była wicemistrzem Polski a dwa lata temu mistrzem Polski- to pokazuje że zrobiliśmy krok naprzód.
R.Z.: Jak poradzicie sobie z taką presją z którą do tej pory nie mieliście do czynienia. Finał pokażą trzy telewizje, na trybunach będzie ponad 15 tysięcy osób. Nie martwisz się o to że w tym twardym sporcie zawieść może was najdelikatniejsza rzecz - czyli psychika?
G.J.:Myślę że nie. Większość składu to zawodnicy doświadczeni. Zdajemy sobie sprawę że najważniejsza jest koncentracja.To, że będą kibice którzy nas wpierają to, że będą kamery to jest fajna sprawa ale najważniejsze jest to co dzieje się na boisku. Nie możemy się skupiać, żeby z kimś przybić piątkę. Tylko na tym co się będzie działo na placu gry! Dopóki nie pokonamy Seahawks nic innego nie powinno nas rozpraszać. Półfinał dla nas był ważny ale najważniejszy mecz jest 15 lipca.
Piotr Osuchowski (running back Warsaw Eagles) - Cały nasz zespół był przygotowany pod kontem tego meczu. Doskonale wiedzieliśmy co nasz przeciwnik zagra.Oglądaliśmy ich mecze wcześniejsze. Szkoda, że dostali walkower z Tigers Kraków bo nie mogliśmy zobaczyć jak się zachowuje ten nowy QB ale mieliśmy skróty z ubiegłego sezonu, które zostały przestudiowane przez naszego trenera i naszą defensywę w rezultacie czego przez pierwsze trzy kwarty w zasadzie Devils nie istnieli i o to nam chodziło. Nasza ofensywa wykonała kawał dobrej roboty, mimo, iż popełniła sporo błedów które w finale ogóle nie powinny mieć miejsca. Także myślę, że te dwa tygodnie pomogą nam żebyśmy się skoncentrowali trochę odpoczęli i wygrali finał.
R.Z.: Nie obawialiście się tego spotkania mając na uwadze nie korzystny bilans meczów z Devils?
P.O.: Bilans bilansem. Bilanse nie grają. Liczy się to co jest tu teraz. Półfinał jest wygrany? Statystyki nie grają, i zostawmy je statystykom. Nie jesteśmy na poziomie NFL, żeby móc przewidzieć co się stanie i kto wygra. Każda drużyna jak np. Rebbels może stać się mocna jeśli zacznie się przygotowywać dość wcześnie.
R.Z.: Poprosił bym Cię o dokończenie zdania. Finał na stadionie Narodowym dla mnie to...
P.O.: Wygrana, nic innego nie wchodzi w grę.
Maciej Traczyk (linebacker Warsaw Eagles) - Nie będę używał brzydkich słów, kim są dla nas zawodnicy Devils, ale to naprawdę bolało gdy przegrywaliśmy dużo do mało. W tym roku pokazaliśmy, że odrobiliśmy pracę domową z kilku ostatnich sezonów. To były świetne mecze w naszym wykonaniu, udało nam się odciąć zawodników Devils i to zaowocowało takim wynikiem.
R.Z.: W którym momencie meczu uwierzyłeś że Devils są dziś do pokonania?
M.T.: Szczerze mówiąc to od samego rana ta myśl nie wychodziła mi z głowy. Myślę że druga połowa zaczęła się dla nas bardzo dobrze. Pierwszą wygrywaliśmy do zera. Potem zdobyliśmy jeszcze touch down na prowadzenie i chyba wtedy Devils się podłamali. My zaczęliśmy robić zmiany i zaczęliśmy popełniać błędy. Jednak wynik był tak wysoki i wygodny że mogliśmy sobie pozwolić na oszczędzenie kluczowych zawodników.
R.Z.: Poprosił bym Cię o dokończenie zdania. Finał na stadionie Narodowym dla mnie to...
M.T.: Myślę że marzenie życia i chyba właśnie w tym momencie się bardzo rozczuliłem i bo uświadomiłem co to jest. Te światła, trybuny,boisko, kibice prestiż i walka do końca. Myślę że to jest takie marzenie za którym warto gonić i w tym momencie się spełnia moje marzenie. Jeszcze jak wygramy to nie wiem co wtedy. Będę musiał znaleźć jakieś inne "pieprznoty" bo do tej pory wydawało mi się to niewiarygodne a jednak marzenia się spełniają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz