Szukaj na tym blogu

niedziela, 3 marca 2013

Bardzo wymęczone zwycięstwo

Fenomen sportów zespołów wciąż mnie zaskakuje. W środę w Pucharze Polski grasz rewelacyjny mecz, a w weekend w lidze, kiedy jesteś faworytem o mały włos nie przegrywasz. Nie piszę tu o Legii, tylko o futsalistach AZS Uniwersytetu Warszawskiego. "Uniwerek" w środę rywalizował z liderem Ekstraklasy prawie jak równy z równym a w niedziele jak równy z równym grał z... ostatnią drużyna I ligi, która na koncie nie miała żadnego punktu. To nie żart. Przed meczem zawodnicy gospodarzy, którzy w tym meczu zasiedli na trybunach, typowali łatwe zwycięstwo 5:0, ewentualnie pogrom. Zamiast tego był ogrom emocji do ostatnich sekund.

Zimny prysznic na rozgrzane głowy AZS spadł już po kilku sekundach od rozpoczęcia meczu. Sebastian Klaus z lewej strony parkietu uderzył mocno w górną część bramki Kamila Madzio. Bramkarz UW był bezradny. Ten gol nie był to prezentem od Santa Clausa raczej prztyczkiem w nos. Mimo, że w futsalu jedna bramka to jeszcze nie wiele, to rywale mogli skupić się na grze w obronie i czekaniu na kontry. To Uniwerek musiał tu wygrać, żeby wciąż liczyć się w walce o 4 miejsce w tabeli I ligi. Wszystkie ataki były jednak nieudane, a raczej udane do pewnego momentu. W decydującej fazie nikt nie chciał brać ryzyka na siebie i odgrywał piłkę do tyłu albo wszerz boiska. Sygnał do ataku musiał dać kapitan Grzegorz Och. Wychowanek GKS Bełchatów w 13. minucie pierwszej połowy przejął piłkę na środku boiska, przyjmując ją na klatkę piersiową, poprowadził krótkimi krokami i uderzył z dystansu w samo okienko bramki Marexu! Grający z numerem 7 na biało - czarnej koszulce zawodnik jeszcze w pierwszej połowie mógł dać prowadzenie gospodarzom. Na półtorej minuty przed końcem tej części gry, przyjezdni popełnili 6 faul, co skutkowało rzutem karnym przedłużonym. Kibice zebrani w hali przy Banacha 2,  zaczęli bić brawo Ochowi żeby dodać mu otuchy. Jednak jego silny strzał z 10 metrów okazał się niecelny. 
Druga połowa była równie emocjonująca, chociaż kibice UW nie spodziewali się takiego nerwowego ściskanie kciuków. Czasem na parkiecie miały miejsce szachy. Czasem mnożyły się niedokładności. Nie można było odmówić zaangażowania z obu stron, zwłaszcza  wśród gości, którzy po 11 meczach mogli zdobyć pierwsze punkty. Bardzo blisko tego celu zrobili się po 5 minutach drugiej połowy, gdy Marcin Brysz zdobył drugiego gola dla Marexu. Bramkarz jego zespołu zagrał mu długą piłkę w pole karne UW a Brysz stojąc tyłem do bramki AZS trącił piłkę tak, że ta wpadła do siatki. Po chwili w sumie można by pakować manatki, gdyby Maciej Piwowarczyk wjechał "na wślizgu" z piłką do własnej bramki. Zawodnik gospodarzy tak niefortunnie przeciął zagranie wzdłuż pola karnego, że jechał z piłką do bramki obok Madzio. Nie wiem czy ma super mocny klej na podeszwach, jednak zdołał wyhamować i wybić piłkę. "Co się odwlecze..." jak mawia mądrość ludowa. Na 2:2 wyrównał Przemysław Cegiełko, który uderzył z lewej strony boiska z przed pola karnego w 34 minucie rywalizacji, nie dając szans kapitanowi- bramkarzowi gości Łukaszowi Ambrożemu. Gra od tego tego momentu się zaostrzyła. Goście dwu krotnie próbowali jeszcze schematu w którym Brysz zdobył gola głową, ale bez efektu. Widoczny był Sebastian Szostok, który próbował gry sam na sam z zawodnikami UW. Mimo starań Marexu, gola zdobył AZS za sprawą Macieja Piwowarczyka. "Piwko" na 3 minuty przed końcem meczu uderzył z "dużego palca" i dał pierwsze prowadzenie "Uniwerkowi" w tym meczu. Kolejnego gola mógł zdobyć Rafał Klimkowski z rzutu karnego przedłużonego. Rywale w 39 minucie meczu ukarani zostali 6 faulem i grający trener  UW podszedł do strzału z 10 metrów. Tym razem w hali była cisza... jednak Klimkowski trafił w poprzeczkę tak. Jeszcze przez chwilę słychać było odgłos trafienia piłki w górną część bramki. Marex podjął ryzyko i grał z wycofanym bramkarzem próbując zamknąć UW w "hokejowym" zamku. Jednak sekundy przed końcem meczu żółto-niebiescy popełnili błąd przy wznawianiu akcji. Piłkę przejął Dominik Majewski, który trafił do pustej bramki. Po chwili sędziowie zakończyli mecz. 

"Bardzo wymęczone zwycięstwo. Chłopaki grali o swoje pierwsze zwycięstwo. Nie chce powtarzać frazesów trenera Jana Urbana ale z każdym przeciwnikiem z dołu tabeli też się gra ciężko.Tym bardziej, że my tu nie zarabiamy żadnych pieniędzy i każdy mecz jest tylko po to żeby pokazać że jest się lepszym od drużyny przeciwnej" - powiedział Przemysław Cegiełko - "Niestety jest to naszą bolączką od kilku sezonów, że jak przyjeżdża przeciwnik z wyższej półki to gramy jakbyśmy byli w Ekstraklasie. Jak przyjeżdża rywal, który jest teoretycznie słabszy to się dostosowujemy do jego poziomu. To jest negatywne zjawisko, ale ciężko to wyeliminować, kiedy nie trenujemy regularnie. Nie chce się usprawiedliwiać ale może gdyby były jakieś premie za zwycięstwa pięcioma bramkami byłoby inaczej. Jednak będziemy starali się to wyeliminować w kolejnych meczach. ". 

W spotkaniu w barwach AZS UW zadebiutował Ukrainiec, Oleksii Milashyn który kiedyś grał w swojej ojczyźnie na poziomie Ekstraklasy. Mimo, że gracz ma już prawie 35 lat to warto mu się przyglądać, bo może być wzmocnieniem zespołu.  

AZS Uniwersytet Warszawski - Marex Chorzów
4:2 
(1:1)
Grzegorz Och 13'                                                          Sebastian Klaus 1', Marcin Brysz'24' 
Przemysław Cegiełko 34'
Maciej Piwowarczyk 38'
Dominik Majewski 40'

AZS UW : Kamil Madzio, (Michał Kozłowski)- Grzegorz Och, Maciej Piwowarczyk,Rafał Klimkowski, Buzurgmehr Yusupov, Oleksii Milashyn, Przemysław Cegiełko, Nikodem Starek, Szymon Szymańczuk, Piotr Hereśniak, Dominik Majewski. 

Marex: Łukasz Ambroży, Łukasz Lubczyński - Sebastian Klaus,Michał Męczeński,Mateusz Węgrzyn, Grzegorz Gawron, Marcin Brysz, Sebastian Szostok, Grzegorz Jarząb, Mateusz Andrzejewski.      
  

2 komentarze:

  1. ciekawe co ten ukrainiec potrafi.. 35 lat jak na futsal to nie tak dużo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Porównań do Ivana Ilczyszyna, który grał i trenował UW w ekstraklasie nie uniknie. Po tym jednym meczu widać było,... że jest spokojniejszy od swojego rodaka:)

    OdpowiedzUsuń