Szukaj na tym blogu

niedziela, 24 marca 2013

"Dla mnie to najważniejszy mecz w życiu"- rozmowa z Michałem Kozłowski bramkarzem AZS UW

Co łączy mecze: Polska - Ukraina w el. do Mistrzostw Świata i pojedynek futsalistów AZS UW z GAF Gliwice o awans do ekstraklasy? Dalekie skojarzenie ale jest jedna rzecz, szybko stracone gole przez gospodarzy. Wszyscy znamy losy piątkowego meczu naszej kadry na Stadionie Narodowym. W sobotę w hali przy ulicy Banacha było podobnie. Gospodarze ledwo zaczęli grę a już przegrywali 0:1. Mało tego po 13 minutach przegrywali już 0:3. Na tym jednak podobieństwa się kończą, bo o ile publiczność na Stadionie Narodowym zajęła się "szyderką", tak kibice UW wpierali swój zespój do końca meczu. Gracze Uniwerku odpłacili się w zamian do przerwy odrabiając straty na 2:3 (Adam Grzyb, Nikodem Starek) a w drugiej połowie doprowadzając do remisu (Grzegorz Och)! GAF jeszcze w regulaminowym czasie mógł zdobyć zwycięskiego gola z rzutu karnego, jednak bohaterem tej akcji okazał się bramkarz UW- Michał Kozłowski, który obronił pierwszy "krótki" rzut karny w swoim 70 występie. Potrzebna była dogrywka, żeby wyłonić zwycięzcę. W tej części swój karny przedłużony miał AZS, jednak Rafał Klimkowski strzelił obok słupka. Gdy do końca meczu pozostawała niecała minuta, AZS stracił piłkę na własnej połowie i Przemysław Dewucki zdobył swojego trzeciego gola w meczu dając zwycięstwo przyjezdnym na 46 sekund przed końcem dogrywki. GAF prowadzi więc w rywalizacji do dwóch zwycięstw 1-0. Drugie spotkanie rozegrane zostanie 6 kwietnia w Gliwicach. Zapraszam na rozmowę z Michałem Kozłowskim, bramkarzem AZS UW. 
R.Z.: Co myśli zawodnik (zespół), który ma nakreślony na mecz jakiś plan a tu nagle dostaje gole na 0-1, 0-2 itd. I to nie po jakiś super akcjach rywali tylko po jakiś własnych błędach. Jak zebrać się do odrabiania strat? Pytam Cie mając na sercu jeszcze mecz Polska - Ukraina. 
M.K.: Jeśli chodzi o kadrę to oni mieli wsparcie większej grupy kibiców, jednak nasi sympatycy chyba dali z siebie w meczu z GAF więcej. Różnica między nami a kadrą też jest taka, że nie dostajemy kolosalnych pieniędzy i to wszystko zależy od znalezienia pokładów mobilizacji. Czasami jest ciężko, bo dostaje się przypadkowe bramki aż ręce opadają, ale jeżeli trenuje się tak jak ja 16 lat to chce się pokazać słabym zawodnikiem i stare przysłowie mówi że gra się od pierwszej do ostatniej minuty. Wszystko można odrobić z nawiązką nawet w 40 minucie. W futsalu jest trochę łatwiej , bo nie ma możliwości gry na czas i to jest siła tego sportu. Z naszej perspektywy to w sumie jesteśmy przyzwyczajeni , że w tej rundzie zawsze przegrywamy i gonimy wynik. Często robimy to skutecznie. Z GAF zabrakło może koncentracji, żeby dograć do konkursu rzutów karnych. Wtedy wynik mógł być sprawą otwartą. 
R.Z.: Apetyt w waszej drużynie rósł w miarę jedzenia. Na początku sezonu myśleliście o czwartym miejscu. Teraz jednak z podniesioną głową mówicie o ekstraklasie mimo, że gracie w play off z liderem I ligi. 
M.K.: Gdybyśmy chcieli sobie  tylko pokopać to byśmy nie spotykali się tu trzy razy w tygodniu o 21. Niemal nocowali na tej hali. Tylko spotykali raz np w środy i robili gierkę a potem czekali na to co wyjdzie. Ta runda pokazała, że możemy wygrać z każdym.Nawet z liderem na jego terenie. Dlatego stawiamy sobie poprzeczkę coraz wyżej. Były lata  że graliśmy o utrzymanie w I lidze. Spadliśmy, jednak wróciliśmy na zaplecze ekstraklasy. Ten awans był inny bo tam drużyny były słabsze. Chociaż oczywiście kosztował nas sporo sił i mobilizacji. Teraz ten awans to zupełnie byłby inny poziom. Musimy być pewni siebie. Nie możemy podchodzić do meczu, że przyjeżdża  GAF Gliwice, który ma masażystów, izotoniki, sztab ludzi a my jak piszą o nas w gazetach "gramy za frytki" to nic z tego nie wyjdzie. Pokazujemy, że jesteśmy dobrymi futsalistami jak oni. Żaden z nich nie jest Messim a nasza siła tkwi w drużynie. Na boisku każdy da z siebie wszystko w myśl zasady "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego".
R.Z.: To był wasz 15. mecz w sezonie. Biorąc pod uwagę stawkę meczu i przebieg rywalizacji uważasz, że to był wasz najlepszy mecz do tej pory? 
M.K.: Znalazłoby się kilka dobrych meczów, jak choćby z Heliosem w Białymstoku gdzie zrobiliśmy pierwszy krok w kierunku play off. Dla mnie jednak to był najważniejszy mecz w życiu, bo do tej pory nie miałem możliwości grać o najwyższą klasę rozgrywkową w Polsce. Na "trawie" grałem w okręgówce, w juniorach też nie grałem o żadne mistrzostwa. Tu pojawiła się szansa gry o tą najwyższą klasę. Wynik pokazuje, że czegoś zabrakło. Szkoda tak mówić o meczu w którym przegrywa się tuż przed końcem we własnej hali.  Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie bo szanse miał GAF, ja wznowiłem do Grześka Ocha i on mógł nam dać prowadzenie. Taka jest piłka. Nie wszystko jest sprawiedliwe i łatwe. Nie chowamy jednak głowy w piasek!
R.Z.: Teraz czeka was jeden mecz w Gliwicach a w przypadku waszego zwycięstwa dwa mecze na terenie rywala. W trakcie rundy zasadniczej wygraliście tam. Powiedz jaki to obiekt? Czy rywale mają za sobą tłumy kibiców?
M.K.: Nie ma tam hali, że zaraz obok linii są drabinki. Są wysokie trybuny, nie tak jak u nas, że wszystko jest na jednym poziomie. Co do dopingu to na ostatnim meczu było cicho. Co do gry to myślę, że niczym nas nie zaskoczą. Na pewno są w komfortowej sytuacji, że mają handicap jednego zwycięstwa. Warto pamiętać jednak że my u nich w lidze wygraliśmy w tym sezonie wygraliśmy. Jedziemy tam zagrać dwa mecze!
   
 
     

2 komentarze:

  1. Trzymamy kciuki za zwycięstwa w Gliwicach. w.w.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Nie ma tam hali, że zaraz obok linii są drabinki. Są wysokie trybuny, nie tak jak u nas, że wszystko jest na jednym poziomie" Co za bzdura, w Gliwicach hala mimo, że wiekowa jest nieporównywalna z hangarem na jakim swoje mecze rozgrywa AZS UW. To miejsce w W-wie, które trudno nazwac obiektem sportowym to jakiś dramat i chyba tylko KS Gniezno ma gorsze warunki do gry.

    OdpowiedzUsuń