Szukaj na tym blogu

sobota, 5 stycznia 2013

Koszykarki AZS UW pokonują liderki

Koszykarki AZS Uniwersytetu Warszawskiego sprawiły dużą niespodziankę pokonując liderki I ligi gr. B MKK Siedlce 86:77. "Akademiczki" udowodniły, że w starciu z teoretycznie silniejszymi rywalkami nie czują cykora. Po fatalnym grudniu w Nowy Rok wkroczyły z dużym impetem zachowując wciąż szanse na awans do grupy, która będzie liczyła się w walce o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Przed UW jeszcze trzy mecze rundy zasadniczej. Wróćmy jednak do starcia z Siedlcami, o którym rozmawiałem z trenerem warszawskiego zespołu - Maciejem Gordonem. 


R.Z.: Gratuluje zwycięstwa odniesionego w hali przy Banacha. Udał wam się rewanż za porażkę z pierwszej rundy (60:84). Mimo, że faworytami były Siedlce, to jednak chyba byliście świadomi jak może być cenne to zwycięstwo?

M.G.: Nasze dziewczyny wyszły szalenie zmobilizowane. My nikogo nie boimy się w tej lidze. Od początku staramy się podejmować z każdym walkę. Bardzo solidnie przepracowaliśmy okres między Świętami a Sylwestrem. Czasami aż było mi ich żal, bo ćwiczyliśmy po trzy godziny dziennie. Zapierdzielaliśmy jak małe samochodziki.Wiedziałem, że to musi dać efekt. Ciesze się, że to dało rezultat w tym meczu ale najważniejsze trzy mecze są dopiero przed nami. Jeszcze teoretycznie mamy szanse na awans do górnej czwórki. To zwycięstwo na pewno nam w tym pomoże, ale na pewno w tych trzech meczach, dwa musimy wygrać a najlepiej jeśli zwyciężymy wszystkie. Będzie na pewno szalenie ciężko ale morale zespołu skoczyło bardzo do góry! Mimo średniej skuteczności pokazaliśmy doskonała walkę na tablicach i bardzo dobrą obronę 1 na 1, nad czym pracowaliśmy. Trochę pokombinowaliśmy z atakiem, ze znalezieniem większej liczby zawodników i bardziej zespołowej grze. Dzięki temu mogliśmy prowadzić bardziej zbilansowaną koszykówkę, zarówno na dystansie jak i pod koszem. Co dało efekt w końcówce, kiedy rywalki skupiły się na kryciu obwodu a my zrobiliśmy dwie ładne penetracje i dwa zagrania do Sylwii Zabielewicz, która bardzo ładnie wykończyła akcje. Cieszymy się niezmiernie w kontekście morale zespołu i naszej pracy, bo to jest ciekawa i ambitna drużyna. 

R.Z.: Czy te wzmożone treningi w okresie świąteczno-noworocznym są związane z tym, że grudzień był dla was dość słabym miesiącem? Trzy porażki pod rząd i dopiero zwycięstwo 22 grudnia z Sosnowcem dwoma punktami na osłodę przed Bożym Narodzeniem. 

M.G.:Nie był dla nas fenomenalny ten grudzień, natomiast zdawaliśmy sobie sprawę, iż gramy z mocnymi z silnymi przeciwnikami. Wtedy Ostrovia Ostrów Wielkopolski z meczu na mecz grała coraz lepiej. SMS Łomianki, chociaż z nimi zagraliśmy niezły mecz, który powinniśmy wygrać ale przegraliśmy po dogrywce. Natomiast w Lublinie z AZS UMCS obrona wyglądał bardzo dobrze, ale zawiodła skuteczność. Szkoda tych meczów, bo moglibyśmy być pewni o utrzymanie. Natomiast cieszy to zwycięstwo, gdyż świadczy to że idziemy w dobrą stronę.Chcemy dalej pracować, zdajemy sobie sprawę z presji wyniku i z tego, że trzeba dalej wygrywać. Kilka meczów przegraliśmy minimalnie i to trochę bolało. Teraz mam nadzieję przedłużyć tę passe dwóch meczów wygranych.W zespole przeciwnym grały 4 rywalki, które do niedawna występowały w Ekstraklasie, więc tym bardziej to cieszy, że zawodniczki się postawiły i ugrały ten mecz. 

R.Z.: Na co dzień gracie i trenujecie w hali przy Szturmowej. Remont parkietu w tamtej hali przywiódł was na Banacha, ale może trener tu zostanie skoro wygraliście z liderem ligi?

M.G.: (śmiech) Takie żarty już poszły... kto wie? (śmiech). Hala na pewno nam odpowiada, natomiast każda dziewczyna dołożyła swoją cegiełkę do tego zwycięstwa. W każdym momencie ktoś coś dołożył. A czy lepiej grać tu czy tam? Myślę że to kwestia podejścia, determinacji i koncentracji.

AZS Uniwersytet Warszawski - MKK Siedlce 86 :77
(16:18, 23:18, 18:20, 29:21) 
Najwięcej punktów dla AZS UW:  Karolina Fiejdasz 28, Marta Mońkowska 15, Katarzyna Sobczyńska 15





  

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz