Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 18 lutego 2013

Wilki syte wyjechały z Warszawy

Koszykarki AZS Uniwersytetu Warszawskiego przegrały drugi mecz po awansie do grupy C (czyli grupy mającej pewne utrzymanie w I lidze i walczącej o awans). Tym razem zawodniczki "Uniwerku" przegrały z zespołem King Wilki Morskie Szczecin 55:69. Rezultat nie pokazuje jednak przebiegu meczu, gdyż do czwartej kwarty  utrzymywał się remis i pojedynek był wyrównany. W decydującym momencie meczu zespół przyjezdny pokazał jednak, że faktycznie są wilkami morskimi prezentując większe doświadczenie w grze. AZS UW natomiast pozostaje głodny zwycięstwa... głodny jak wilk. 

W hali przy Szturmowej Wilki nie dały koncertu. Duża w tym zasługa sztabu szkoleniowego UW i taktyki wybranej na to spotkanie. Każdy z kibiców widział, iż  atuty fizyczne są po stronie zespołu ze Szczecina. Dodatkowo większość "Wilczyc" grała już w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dlatego AZS nie zdecydował się na grę w szachy z rywalkami. Obrona skupiala się na tym by rywalki traciły jak najwięcej czasu na rozgrywanie ataku pozycyjnego. Do pewnego momentu to się wszystko udawało. Nie wywołujmy jednak wilka z lasu.
Na prowadzenie w meczu wyszły przyjezdne po trafieniu Klaudii Sosnowskiej. Szybko odpowiedziała Karolina Fiejdasz rzutem za 2. Zawodniczka do tego dołożyła jeden rzut wolny za przewinienie. Kolejne oczko dołożyła Katarzyna Sobczyńska z linii rzutów osobistych i było już 4:2 dla AZS. Jednak wynik ten utrzymywał się tylko przez chwile, bo Wilki wyrównały. Od tego rezultatu UW zaczęło powiększać swoją przewagę a Wilki trafiał tylko w obręcz kosza. Dzięki punktom Moniki Bieniek, Katarzyny Sobczyńskiej i Marty Mańkowskiej na tablicy wyników widniało 11:6. Kiedy wydawało się, że dalsze punkty są kwestią czasu, coś się zacięło z obu stron na pewien czas. Dopiero Paulina Gajdosz z Wilków Morskich rzutem za trzy przerwała rzutową niemoc, zmniejszając przewagę "Uniwerku" trzech punktów. Na szczęście rywalki nie poszły za ciosem. AZS UW  kontrolowało pierwszą kwartę. Kolejne punkty dorzuciły Bieniek oraz  Magdalena Romanek z linii rzutów osobistych. Ta druga  po chwili popisała się po szybką indywidualną akcji i które zakończył celny lay up. W tym czasie w zespole gości Aneta Kotnis rzuciła "trójkę" a Justyna Maruszczak i Magdalena Radwan podwyższyły z rzutów wolnych. Ostatecznie pierwsza kwarta skończyła się wynikiem 18:16 dla UW.
W drugiej części prowadzenie przechodziło z rąk do rąk jak pieczony ziemniak wyjęty z ogniska. Do remisu doprowadziły Wilki Morskie oraz wyszły na prowadzenie 18:20. Jednak po 2 minutach II kwarty pierwsze punkty dla gospodyń zdobyła Żaneta Kijanowska. Koszykarka oprócz dwóch punktów była jeszcze faulowana i dołożyła jedno oczko z linii rzutów wolnych dając prowadzenie UW.  Na 21:22 wynik zmieniła Kotnis. Jednak znów szale na korzyść "Uniwerku" przechyliła Jolanta Nowocin szybkim wejściem pod kosz i celnym lay up. Po tych punktach rozpoczął się chwilowy okres braku skuteczności z obu stron. Przerwała go rzutem za trzy punkty Paulina Gajdosz, dając znów prowadzenie Wilkom Morskim (23:25). Po chwili Magdalena Radwan rzutem za trzy, swojej drużynie pozwoliła odskoczyć na 26:30. Największa przewaga gości w tej częsci gry wynosiła sześć punktów (28:34). Jednak UW głównie dzięki Sylwii Zabielewicz i Marcie Mańkowskiej zdołało odrobić straty. W tym fragmencie meczu UW popisało się dobrą grą z kontry i kilkoma przejęciami. Pierwsza połowa zakończyła się remisem 34:34. 
Trzecia kwarta zakończyła się remisem po 13. Chociaż widać było coraz większe problemy ze skutecznością UW. Pierwsze punty AZS zdobył dopiero po trzech minutach trwania tej odsłony. Rywalki jednak też rzucały często z nieprzygotowanych pozycji, więc mecz balansował na granicy remisu. Wszyscy kibice czekali na czwartą kwartę, choć dogrywka też mogła być możliwa. Nic z tych rzeczy jednak nie miało miejsca. Ostatnia partia meczu to dominacja Wilków Szczecin, które od stanu 47:47 po 15 sekundach prowadziły 47:49. Nie minęła minuta a Radwan podwyższyła "trójką". Na taki obrót spraw odpowiedziała Magdalena Romanek za 2 punkty, ale szybko ten "bunt" ugasiły Stasiuk za 2 punkty i Radwan dokładając "trójkę"! Wynik w tym momencie wynosił 49:57 i czas 6:42 minuty do końca meczu. Kolejne punty kibice dopiero zobaczyli po prawie 120 sekundach, kiedy to grająca w barwach UW Mańkowska zdobyła dwa oczka. Jeszcze przy stanie 55:59, kiedy Nowocin zdobywała punkty i zostało 3 minuty do końca spotkania były teoretyczne szanse na dobry wynik. Jednak za dużo pojawiało niecelnych rzutów i błędów, aby wygrać ten mecz. Dodatkowo rywalki doskonale rzucały z dystansu. Zwłaszcza Radwan, która podwyższyła na 55:62. Spod kosza, hakiem podwyższyła Kotnis (55:64), swoje trzy grosze a raczej "trojkę" dodała Sosnowska. Mecz zakończyła osobistymi Magdalena Radwan, która zdobyła w całym spotkaniu 22 punkty (najwięcej w spotkaniu). Wśród zawodniczek UW najwięcej punktów zdobyła Marta Mańkowska i Karolina Fiejdasz po 10. 
Rywalki zaspokoiły swój wilczy apetyt na zwycięstwo, natomiast AZS swojej szansy musi szukać w kolejnym meczu.  

"To że rywalkom często piłka wypadały z obręczy? To mam prosto odpowiedz, gra się tak jak przeciwnik pozwala. Często się nie trafia z nawet prostych sytuacji, bo się człowiek obawia że obrońca jest blisko i przeszkodzi blokiem albo jakimś manewrem. Czy nam zabrakło indywidualności? Ja stosuje zasadę, że zespół gra cały, i razem wygrywamy i przegrywamy. Bo gdyby było inaczej to by grały same nazwiska i każdy by grał pod siebie. Moim zadaniem jest wprowadzenie elementu zespołowości. Być może zabrakło strzelby, która wzięłaby ciężar gry na siebie, ale ciężko teraz winić dziewczyny. Po prostu Szczecin zagrał bardzo dobrze w czwartej kwarcie w obronie i zmusił nas do wielu błędów."  - powiedział po meczu trener AZS UW Maciej Gordon 

 AZS Uniwersytet Warszawski - King Wilki Morskie Szczecin
55:69
(18:16, 16:18, 13:13, 8:22)
 

2 komentarze:

  1. Bardzo lubię czytać Pana relacje ze spotkań drużyn UW. Witek Woźniak

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje bardzo! Bardzo mi miło! Zapraszam też do śledzenia innych wydarzeń. Bieg Komandosów, który relacjonowałem w sobotę zaliczyłbym do galerii pozytywnie zakręconych...jak w Telexpresie!:)

    OdpowiedzUsuń