Szukaj na tym blogu

sobota, 16 lutego 2013

Zimowa połówka komandosa

Po ostatnich wydarzeniach dotyczących: deszczu meteorytów, transferze Dwaliszwiliego z Polonii do Legii,  próby atomowej Korei Północnej, abdykacji Papieża Benedykta XVI... widok biegnących polskich komandosów może okazać się niepokojący. Czy to atak obcego mocarstwa zmobilizował naszą armię? Jeśli tak, to w którą stronę biec? Za wojskiem czy przeciwnie? Tak wiele pytań... tym razem jednak spokojnie! Nic z tych rzeczy, to po prostu 4. Półmaraton Komandosa rozgrywany na terenie WAT.  Chociaż jest to bieg ekstremalny, to nikt nie miał nóg z waty. Tu zawodnicy nie mają na stopach markowych butów, które prawie nic nie ważą, tylko wojskowe  kamasze. Dodatkowo poruszanie utrudniają plecaki obciążone minimum 10 kilogramowym ciężarem. Jednak właśnie zapaleńcy lubią takie warunki w myśl zasady "im trudniej tym lepiej". 

Na starcie stanęło 200 śmiałków (w tym 15 kobiet), z różnych służb mundurowych. Począwszy od Straży Miejskiej, przez Policje, BOR, studentów Wojskowej Akademii Technicznej i żołnierzy jednostek specjalnych Wojska Polskiego. W biegu mógł także wziąć udział cywil jeśli tylko jego "strojem sportowym" był mundur (mógł być innych państw), buty na cholewie i plecak o masie 10 kg (na całej trasie). Komandosi mieli do pokonania trzy kółka po siedem kilometrów. W wojsku jak to w wojsku wystartowali... "kierunek na wprost" ! "Trasa jest wymagająca, bo częściowo prowadzi po terenach WAT, gdzie studenci ćwiczą taktyczne elementy wykształcenia - mówi kpt. Andrzej Liśniewski, organizator Półmaratonu  - "Natomiast dalsza szczęść jest po terenie Kampinowskiego Parku Narodowego, gdzie łosie zrobiły swoje. Jest tam różnego rodzaju błoto oraz podkopy, więc zawodnicy muszą uważać, żeby nie wpadli w nie. Muszą także uważać, żeby nie wpaść do bagna, które otacza Kampinowski Park." Trzeba przyznać, że brzmi to ekstremalnie zwłaszcza iż bieganie w wojskowych butach nie należy do prostych rzeczy. Na trasie bardziej przydałyby się kolce, zamiast tego jest śliska wojskowa podeszwa która nie zapewniała stabilności na śniegu i lodzie. Jak mówili uczestnicy, biegania w butach sportowych z miękką podeszwą, które ważą po 200 gram z wojskowymi, które ważą kilogram (i są za kostkę) nie ma co porównywać. Ktoś kto nigdy nie biegał w obuwiu armii odczuje to w kolanach. 
Nasi żołnierze nie składali jednak broni (a raczej nie rezygnowali z biegu) z tak błahego powodu jak niewygodne ciżemki. Walczyli dzielnie o każdą sekundę. Walczyli zwłaszcza z własnymi słabościami. Studenci uczelni wojskowych chcieli się pokazać z dobrej strony przed kadrą oficerską, która w przyszłości może dać im prace.Wiadomo, że taka zabawa jest dla nich dobrą szansą na zaprezentowanie się. Zastanawiałem się jak to jest czy ktoś niższy stopniem nie boi się wyprzedzić swojego przełożonego ale uczestnicy zapewniali, że nie. Nawet jest to frajda, gdy rywalizuje się z generałem Romanem Polko. Dzielnie na trasie poczynały sobie panie, które choć mniej liczne to wcale nie truchtały, tylko trzymały licznik obrotów na wysokim tempie. Nie do zatrzymania był jednak sierżant podchorąży Piotr Bartoszewski z Wyższej Szkoły Oficerskiej z Wrocławia który przybiegł pierwszy na metę z czasem ponad 1:43.00. "Może trzeba zmienić nazwę biegu z " Zimowego Komandosa" na "Śliskiego Komandosa", gdy patrzy się na tę scenerie" - mówił uśmiechnięty zwycięzca. "Chociaż zaliczyłem dwa upadki, to w sekundę się podniosłem. Jednak bałem się o jakąś kontuzję. Wiedziałem, że mam sporą przewagę i ją kontrolowałem. Co prawda czas mam 10 minut gorszy niż w zeszłym roku, ale warunki też były nie najlepsze. Co do taktyki? To po pierwszym okrążeniu kontrolowałem sytuacje. Bardzo luźny bieg na 4 miejscu. Patrzyłem kto ile jest w stanie dać. Skoro słyszałem, że partner obok ma nierówne tempo, nie można z nim zamienić słowa to znaczy, że za chwilę zwolni i to mi dało sygnał że nie ma co rwać do przodu tylko trzymać swoje. Jak widać konsekwencja się opłaciła, bo nad drugim zawodnikiem zwycięzca miał bezpieczną przewagę.
Zimowa Połówka Komandosa jest dobrym przetarciem przed Maratonem Komandosa, który ma miejsce jesienią w Lublińcu.



  

          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz