Szukaj na tym blogu

sobota, 6 kwietnia 2013

(Po)Grom "Kruków"

Na spotkanie pomiędzy Grom Warszawa a Revens Łódź w ramach kolejki Polskiej Ligi Lacrosse jechałem z dziwnym uczuciem, jakby to była moja pierwsza relacja z meczu w życiu. Może to dla tego, że pierwszy raz widziałem mecz laxa na żywo. Żaden mecz piłki nożnej nie wzbudza we mnie już takiej tremy. Z ciekawości podglądałem w internecie skróty z meczów Major League Lacrosse ale nigdy nie byłem na naszym podwórku. W wybraniu się na mecz pomogły mi odwołane mecze rugby AZS AWF i Skry z powodu panującej zimy w kwietniu. Okoliczności sprzyjały żeby zaspokoić ciekawość...a wiadomo, że ciekawość to pierwszy krok do zobaczenia 17 goli!

Na sztucznym boisku przy ulicy Obrońców Tobruku zmierzyły się dwa zespoły, które przed ostatnim meczem rundy zasadniczej miały sprawę jasną. Grom był już pewien awansu do fazy play off, natomiast dla Revens, którzy zajmowali w tabeli ostatnie miejsce był to mecz o honor. Łodzianie zebrali tylko podstawową dziesiątkę i nie mieli żadnego gracza do rezerwowego (w lacrosse każda drużyna może mieć 13 zmienników) faworytem, więc byli gospodarze. Ogromne zdziwienie było więc,kiedy to przyjezdni wyszli na prowadzenie 0:1, pewnie finalizując jedną z nielicznych kontr. Był to zimy prysznic dla stołecznego zespołu, który do tej pory bij głową w dobrze ustawioną defensywę gości. Wyrównanie padło w 13 minucie spotkania po asyście Karola Joachima Pernala. Zawodnik z numerem 23 w drużynie Gromu był bardzo aktywny w pierwszej kwarcie. Po chwili z jego podania na prowadzenie gospodarzy wyprowadził Gaweł Sypniewski. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza odsłona meczu. Druga kwarta rozpoczęła się od rzutu z siłą gromu w wykonaniu Jakuba Lipczika, który podwyższył wynik na 3:1. Jednak ten wynik utrzymywał się tylko przez chwilę, gdyż "Kruki" zdobyły kontaktowego gola. Goście nie mając zmian, brali 90 sekundowe przerwy na żądanie. Tylko wtedy mogli odpocząć, gdyż lax to sport wymagający solidnej kondycji. Kończąc drugą kwartę Grom prowadził aż 6:2 a ostatniego gola zdobył Karol Dubrawski. Po przerwie, kiedy Revens odetchnęli i na trzecia kwartę wyszli wypoczęci gra się wyrównała. W 45 minucie spotkania gola zdobył po indywidualnej akcji Maciej Kawka na 7:2.
Kolejnego gola zdobył do tej pory asystujący Pernal, jednak po chwili goście zdobyli gola utrzymując stratę na poziomie 5 goli. Trwała tak wymiana ciosów i i punktowanie rywali z którego lepiej wychodzili gospodarze. Na 30 sekund przed końcem trzeciej kwarty wspominany już Kawka zdobył gola na 11:3. Ostatnia odsłona należała do Łodzian. O zadawanych ciosach wspomniałem nie przypadkiem, bo ogólne porównanie lacrossa do połączenia hokeja z rugby nie jest przypadkowe. Czasem ataki kijem na rękę zawodnika aż powodowały ciarki. Mimo, że w IV kwarcie pierwszy gola zdobył Grom za sprawą Remi Majdy (na 12:3) to rywale w chaosie, który zapanował na boisku lepiej się odnaleźli i zdobyli dwa trafienia ustalając wynik rywalizacji na 12:5. Po meczu obie ekipy w duchu  fair play podziękowały sobie za rywalizację. 
Jeśli ktoś ma już dosyć piłki nożnej to warto szukać nowych dyscyplin.
Remi Majda (Grom Warszawa) : Końcówka meczu była bardzo nerwowa w naszym wykonaniu. Mieliśmy zbyt wiele niedokładnych podań i zagrań, które po prostu nie wyszły. Nie wiem co to spowodowało? Może to, że mieliśmy dość sporą przewagę. To, że mieliśmy zagwarantowaną grę fazę w play off, nie miało w pływu na naszą mobilizację. Daliśmy też pograć tym mniej doświadczonym zawodnikom, żeby w razie jakiejś kontuzji to, żebyśmy mogli na nich liczyć. Co do lacrosse w Polsce to jesteśmy na tym poziomie na jakim był futbol amerykański w Polsce...10 lat temu. Kiedy 3 lata temu startowaliśmy były 4 drużyny, teraz jest 7 ekip, w przyszłym  zgłosić się mają kolejne 3 zespoły, więc idzie ku lepszemu. Mamy nadzieję, że uda się przekonać do naszego sportu coraz większą liczbę kibiców.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz