Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 16 lipca 2012

Narodowy nie dla Eagles- komentarz

Nie będę tu opisywał finału PLFA, bo kiedy Warsaw Eagles grali z Seahawks Gdynia to ja wracałem z wakacji z Mazur. Niestety trochę żałuję, że nie mogłem zobaczyć "Orłów" w akcji. Za rok na pewno będę na finale i wtedy Eagles wygrają. W końcu mają już ten słynny „bagaż doświadczeń”! Sięgnę natomiast swoją refleksją dalej.

Tak się złożyło, że dorastałem na jednym podwórku na Woli z Jakubem Dzikowskim zawodnikiem Warsaw Eagles, który gdy powstawała drużyna opowiadał wszystkim o futbolu amerykańskim, wynosił piłkę, uczył nas rzucać, mówił o zasadach, pokazywał stroje i pady(ochraniacze). Czasem myślałem trochę, że jest kosmitą i wołałem żeby pograł z nami w znany mi futbol czyli piłkę nożną a nie robił się co raz większy i rozbijał się w sportach z USA. A teraz on razem ze swoimi kolegami, dzięki pracy i uporowi wybiegli na murawę Stadionu Narowodwego. Kibicowało im nie 100 osób jak na początku a 25 tysięcy ludzi! Powtórzę słownie - dwadzieścia pięć tysięcy ludzi!Przed sezon z kolegom zakładaliśmy że bedzie maksymalnie 10 tysięcy. Mecze transmitowany był w dwóch telewizjach. Powtórkę o 17 pokaże Eurosport2 i bedą mogli mecz zobaczyć Europejczycy z Europy Środkowo-Wschodniej oraz Skandynawii. Tak wielki sukces osiągnęła dyscyplina, która nawet w Polsce nie jest oficjalnie zarejestrowana jako sport! Która nie ma reprezentacji Polski, a przecież zawsze słyszałem, że to sukcesy kadry decydują o popularności danej konkurencji. Chyba Futbol Amerykański to przewartościował.
Wszyscy biegli na Narodowy
 
Co do meczu to niestety Eagles spotkanie przegrali 37:52, ale jak dla mnie każdy z nich i tak może czuć się zwycięzcą. Żeby zagrać w finale przez cały sezon trzeba prezentować wysoką formę, grać na równym-wysokim poziomie. I mimo, że to nie był pierwszy finał PLFA, to do tego finału będzie się jeszcze wracało. Zagrali tam Mistrzowie z Gdyni i Wicemistrzowie z Warszawy. Za rok Eagles widzimy się na Narodowym. Św. Augustun powiedział: „dopóki walczysz jesteś zwycięzcą”! Ten sezon podniósł wysoko poprzeczkę, aż ciekawi mnie co będzie w następnym.
Dodam jeszcze na koniec, że futbol amerykański jako sam sport nie jest dla mnie zbyt interesujący. Czasem zastanawiam się czemu gracz, który złapał piłkę nie poda jeszcze koledze żeby kontynuować akcję tylko czeka na powalenie, ale cóż taka podobno jest „Męska gra”( Any Given Sunday). 

Tak na  na poprawę humoru. Pamiętacie gierkę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz