Szukaj na tym blogu

niedziela, 29 lipca 2012

Debiut w Biegu Powstania Warszawskiego

Za mną bieg Powstania Warszawskiego w którym po raz pierwszy brałem udział nie jako dziennikarz ale jako biegacz. W ogóle był mój debiut w imprezie biegowej, można więc powiedzieć, że straciłem lekkoatletyczne dziewictwo. Mój czas na 5 kilometrów to 35:50 i 237 miejsce wśród  mieszkańców Warszawy oraz 1375 w klasyfikacji Open. Oczywiście doświadczonych biegaczy to nie powala a raczej śmieszy ale dla mnie ten medal, który zdobyłem jest równie ważny jak medal Igrzysk Olimpijskich.

Oczekiwania na start

Zanim przejdziecie do czytania mojej relacji z biegu Powstania Warszawskiego, przypomnijcie sobie ścieżkę dźwiękowa z filmu "Rydwany Ognia". Mi ten moty motyw siedział w głowie przez cały dzień, kiedy jeszcze raz analizowałem trasę, patrzyłem kiedy będę mógł odpocząć a kiedy nie ma co żałować sił. Niepokoiła mnie pogoda bo klimat był sprzyjający był bardziej dla Kenijczyków, więc miałem trochę wyrzutów, że nie udało mi się zrzucić jeszcze kilku kilogramów.
Na rozgrzewce spotkałem kilku znajomych od nich zebrałem jeszcze kilka rad, żeby nie ścigać się z tymi którzy będą mnie wyprzedać mnie na trasie. Tylko trzymać się swojego tempa. Życzymy sobie powodzenia, oni idą bliżej startu ja się nie pcham tam, bo wiem , że czuje że będę wyprzedzany. Trwają przemówienia Powstańców które nagradzamy ich brawami, póżniej śpiewamy rotę. Jest na prawdę świetny klimat. Może trochę nie potrzebna była ta piosenka Sabatonu, bo czuje że zaczynam stygnąć, ale skacze w miejscu, robię krążenia - zresztą podobnie osoby wokół mnie. 5000 osób wyczekuje już dźwięku startera.Zresztą ta edycja biegu była rekordowa, chętnych do było jeszcze półtora tysiąca.

 

Godzina Wyścigu

W końcu wybija nasza Godzina W. Tym razem nie jak "Wolność" tylko jak "Wyścig" i ruszamy. Ruszamy w biegu by uczcić tych, którzy w 1944 roku walczyli za wolność.  
Jest fantastycznie. Te powstańcze inscenizacje, wybuchy oraz strzały robiły wrażenie. Przy całej trasie stoją kibice, którzy biją nam brawo i dopingują. My też odwiedzaliśmy się im tym samym dziękując za wsparcie i machamy pozdrawiając. Tempo mnie zaskoczyło. Wszyscy wyrwali i choć ja też przebieram nogami to jakoś dziwnie dużo osób mnie mija. Jednak pamiętając wcześniejsze rozmowy z pięcioboistą Przemkiem Gałeckim (który tego dnia brał ślub- gratulacje!) i z kolegom Piotrkiem przed startem, wiedziałem żeby nie wdawać się w takie pojedynki i trzymać się swojego rytmu.
Najładniejszym odcinkiem było dla mnie Krakowskie Przedmieście, tam też stało najwięcej kibiców. Na zbiegu przy Karowej trochę można było odpocząć, Nieszczęśliwie złapała mnie kolka ale podobno najlepszym sposobem jest rozbieganiem, więc trzymam się tego patentu. Bieg Wisłostradą przynosił trochę chłodnego powietrza z nad rzeki. W tym miejscu już parę osób zacząłem mijać. Ładnie było przy Parku Fontann, kiedy pojawiły się wizualizacje biegnących postaci. Na trasie wiele osób w tym czasie przestało biec. Wisłostrada to był przedsionek podbiegu, który w połowie lekko mnie przytkał. Na moment nawet przestałem biec jednak jak zobaczyłem, że lewej strony biegnie rodzina z wózkiem nie mogłem polec i jak powiedział, kiedyś jeden kolarz "ambicja mnie pchła" Nawet na finiszu minąłem trzy osoby. Szczęśliwy i zmęczony mogłem odebrać swój pierwszy medal.



9 komentarzy:

  1. Freddy Newendyke29 lipca 2012 04:05

    Bieg na pewno dobrze zorganizowany, choć pogoda nie rozpieszczała. Mimo wieczornej pory - prawie 30 stopni i gęste powietrze. Gdyby nie aura na pewno wielu biegaczy miałoby lepsze czasy. Jeśli chodzi o trasę to nie była ona bardzo trudna, choć tempo skutecznie zwalniał podbieg z Wisłostrady na ul. Konwiktorską. Liczę, że w końcu ktoś zorganizuje zawody w Warszawie bez obowiązkowego zbiegania na Powiśle ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo, gratulacje! Oby to nie był jednorazowy wyskok. Punkt wyjścia ustalony, teraz trzeba zacząć poprawiać rezultat w kolejnych imprezach.

    "Jednak pamiętając wcześniejsze rozmowy z pięcioboistOM"

    OdpowiedzUsuń
  3. Poprawione:)Myślałem, że będzie łatwiej... coś czuje Praską Dychę w kościach no i jednak muszę zrzucić trochę balastu:)Szkoda, że nie było kategorii dla biegaczy ponad 110 kilo:)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Bieg Wisłostradą przynosił trochę chłodnego powietrza z nad rzeki."
    No co Ty gadasz. No wlasnie nie bylo tam wiaterku. Chyba nie bieglismy w tym samym biegu

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam podobne odczucia wobec Wisłostrady. Liczyłem, że znad Wisły będzie orzeźwienie, a niczego takiego nie było. Asfalt był nagrzany do granic możliwości i miast oddechu była to męczarnia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z dwa razy dostałem takim chłodniejszym powietrzem z nad Wisły... raz to może był pęd powietrza po samochodzie, który jechał przed liderem?:)Ale zostanę przy swojej wersji,że poczułem z dwa razy lekką bryzę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. powodzenia w następnych biegach, niestety dla biegających wolniej 10 km zabrakło wody na mecie, ale poza tym bardzo fajny bieg :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje gratulacje! I dobry czas:)
    Ja również brałam udział w tym biegu po raz pierwszy.
    Wszyscy mówią o inscenizacjach na trasie. Nie wiem gdzie je było widać.
    Biegłam na 5 km, gdyż moja kondycja na więcej nie pozwoliła :) Ale kompletnie ich nie widziałam, były włączane różne dźwięki, ale nic poza tym.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuje...ale nie czas się liczy, ważny jest udział twierdził Pierre de Coubertin:)Ja widziałem tylko te barykady na początku,i wybuchy później jeszcze gdzieś z boku z noszami stali. Tu jest trochę zdjęć http://www.maratonczyk.pl/Galeria/2012.07.28_bieg_powstania_warszawskiego_cz1/index.html

    OdpowiedzUsuń