Szukaj na tym blogu

sobota, 8 września 2012

"Ekstraklasa" dała lekcję

Rzadko futsaliści I ligowego AZS Uniwersytetu Warszawskiego mają okazję rywalizować z rywalem grającym w Ekstraklasie. Od czasu spadku z najwyższej klasy rozgrywkowej w sezonie 2008/2009, "akademicy" zagrali z wyżej notowanym rywalem tylko raz. W 2011 roku w 1/16 Pucharu Polski ulegli Kupczykowi Kraków 2:5. Teraz podejmowali Gattę Zduńska Wola. Chociaż mecz był tylko sparingowy to jednak pojedynek z ekstraklasowym rywalem zapowiadał wysoki poziom spotkania. I faktycznie tak było.

Gospodarze na parkiecie wyszli w składzie : w bramce - Michał Kozłowski, w polu Rafał Klimkowski (grający trener) oraz Grzegorz Och, Rafał Grzyb i Maciej Piwowarczyk. Początek  rywalizacji był wyrównany. Swoje akcje miał zarówno AZS jak i rywale. Widać było jednak, że po woli ta szala przechyla się na stronę przyjezdnych. Byli szybsi, bardziej wybiegani, mieli więcej schematów do rozegrania akcji. Podchodzili wysoko pressingiem pod pole karne UW i uniemożliwiali im rozegranie piłki. Gospodarze próbowali, więc wyjść z pod krycia i próbować dwójkowymi akcjami swoich szans...póki starczyło sił na grę z takim rywalem. W 13 minucie jednak gospodarze zostali "napoczęci". Pierwszy strzał Michał Kozłowski obronił ale przy dobitce Michała Marciniaka nie miał szans. W tej samej minucie, kiedy zawodnicy AZS UW jeszcze wyjaśniali sobie jakieś sporne rzeczy na boisku padł gol na 2:0. Mariusz Milewski, reprezentant Polski w futsalu, który przygodę z halą zaczynał właśnie w AZS UW a  na trawiastych boiskach grał w KS Piaseczno i Gwardii, huknął z dystansu w swoim stylu. Obrona na moment straciła koncentrację, nikt nie i tak to musiało się skończyć. Na szczęście AZS UW nie pozwolił odjechać rozpędzającym się jak lokomotywa rywalom. Kontakt z nimi złapał Dominik Majewski, który udanie zamknął akcję Nikodema Starka.Końcówka pierwszej połowy to był najlepszy okres gry AZS. Wtedy to gospodarze dłużej utrzymali się przy piłce, próbowali rozegrać swoje rozwiązania taktyczne a nie tylko "szarpać kontrami". Byli nawet blisko remisu jednak strzał w pole karne złapał bramkarz gości. Szkoda bo na tę piłkę czaił się Rafał Grzyb i chciał przeciąć jej tor lotu, zabrakło centymetrów. Nie był to jednak koniec bramek w tym meczu. 
W drugiej połowie AZS zmienił bramkarza i za dobrze broniącego Kozłowskiego wszedł Paweł Stryjek. Początek tej części gry nie miał już takiego okresu nabierania rozpędu. Gatta od początku atakowała pressingiem. W 27 minucie goście wykonywali rzut rożny, bardzo ładny lob, który lekko przeleciał przez całe pole karne. Po drugiej stronie stał już Marcin Olejniczak. On czekał na to i wiedział co ma z tym z robić. Ładnie uderzył w długi róg nie dając szans bramkarzowi. Po kilku sekundach Przemysław Cegiełko mógł strzelić samobójczą bramkę wślizgiem przecinając zagraną w pole karne piłkę, ale ta jakby dostała jakiegoś wiatru bocznego na hali i wyszła po za słupek. W 33 minucie Michał Marciniak uderzył z przed pola karnego, bardzo niespodziewanie, wszyscy zawodnicy UW dali zepchnąć się w swoje pole karne, czym utrudnili pole widzenia piłki Stryjkowi. Jeśli komuś mało emocji musi jeszcze wytrzymać! Na 5:1 podwyższył Milewski, który zamknął szarżę kolegi z zespołu z lewej strony parkietu i wpakował piłkę do pustej bramki.   Drugiego gola dla AZS zdobył Grzegorz Och, który pewnie wykonał przedłużony rzut karny. W 37 minucie spotkania kropkę nad I postawili jednak goście nazywani "Kocurami". W ostatniej minucie spotkania wyszli z klasyczną kontrą spotykaną na futsalowych parkietach czyli dwóch zawodników kontra bramkarz i obrońca, z łatwością rozklepali ich i Błażejowi Bujalskiemu nie pozostało nic jak strzelić do pustej bramki ustalając wynik na 6:2 dla Gatty. Warto dodać jeszcze, że mecz mimo iż był sparingowy to był bardzo zacięty o czym świadczy duża liczba fauli. Na koniec trenerzy jeszcze umówi się na czterominutową grę w przewadze z wycofanym bramkarzem. Gatta atakowała a jedynego gola w ciągu czterech minut zdobył Milewski.
Na pewno starcie z zespołem z Ekstraklasy było dobrą lekcją i pokazało ile dzieli AZS UW od najlepszych zespołów. Niestety gospodarzom w tym meczu nie udawało się na zbyt nie wiele, większość akcji była dwójkowa. Jakoś nie potrafili akademicy zagrać swoich schematów rozegrania akcji(oprócz końcówki pierwszej połowy), może zabrakło siły albo po prostu tak wiele jest prawdy w stwierdzeniu, że gra się tak jak przeciwnik pozwala. Trzeba jednak pracować na treningach bo wszystko jest do zrobienia zwłaszcza, że AZS jest do dopiero na początku przygotowań do sezonu a Gatta tuż przed startem Ekstraklasy.. 

Po meczu Mariusz Milewski ( były zawodnik AZS UW, obecnie Gatta Zduńska Wola, reprezentant Polski) powiedział : Na pewno AZS postawił poprzeczkę nam dość wysoko, grali na prawdę nieźle w futsal. Widać, że to nie jest jakaś tam drużyna z przypadku. Zagraliśmy kilka sparingów z zespołami z I ligi i II ale żaden nie grał tak dobrze futsalowo jak AZS. Mecz był ciężki, wynik jest jaki jest bo nam nie wypadało tu nie wygrać. Ale cieszę że mogliśmy tu zagrać, zwłaszcza że jestem u siebie w mieście. Jedna podstawowa różnica między zespołem I ligi a Ekstraklasy to są finanse. My nie gramy tylko i wyłącznie dla przyjemności tylko i dla zabawy, tylko my na tym zarabiamy. Nie można tego ukrywać, my mamy z tego pensje, i trochę inaczej do tego podchodzimy. Nie trenujemy raz w tygodniu czy dwa, tylko znacznie więcej. Co do różnic taktycznych, na pewno ma to duży wpływ. Było widać że my stałe fragmenty mamy bardzo dobrze wyćwiczone. AZS też próbował ale im nie wychodziło może tak jak na treningach.    
   

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz