Szukaj na tym blogu

niedziela, 30 września 2012

Sokół poskromiony przez AZS UW

Do trzech razy sztuka. Dokładnie tylu meczów potrzebowali piłkarze ręczni AZS UW, żeby odnieść swoje pierwsze zwycięstwo. Nie udało się z Legionowem, nie wyszło z SMS Gdańsk. Komplet punktów udało zdobyć się w meczu z Vetrex Sokołem Kościerzyna wygrywając 29:24. Można powiedzieć, że punkty przyszły w samą porę. 

Pierwsza połowa nie zapowiadała, iż wynik może być tak wysoki. Mecz był bardziej ciekawy dla miłośników catenaccio w piłce ręcznej niż ofensywnej gry. Oba zespoły broniły szczelnie ale już nie rzucały celnie. W 26 minucie I połowy na tablicy, wynik wskazywał zaledwie 9:8 dla UW. Na szczęście dla gospodarzy kolejne gole Artura Bożka, Bartosza Monikowskiego i ponownie Bożka pozwoliły odskoczyć na 12:8. Ostatecznie pierwsza część gry zakończyła się rezultatem 13:9. Drugą odsłonę od gola zaczynają goście ale po chwili Łukasz Wolski przywraca czterobramkową różnicę. AZS między 21 a 28 minutą meczu ustalił sobie zwycięstwo rzucając 8 goli i tracąc w tym czasie jeden. Wcześniej zawodnicy walczyli ofiarnie, niestety mieli dużo pecha. Potrafili rzucić się w walce po piłkę na parkiet by po chwili nie wykorzystać akcji sam na sam, trafić w poprzeczkę, w bramkarza lub nad bramkę.  
Kibice gości z województwa pomorskiego głośno cieszyli się z każdego, bo jak wiadomo małe rzeczy cieszą. Najwięcej powodów do zadowolenia mieli w końcowej fazie. Po błędzie gdy na parkiecie pojawiła się za duża liczba zawodników Sokół musiał grać w osłabieniu i ... o dziwo bardzo dobrze sobie radził zdobywając 3 gole. Może to powinna być taktyka na następny mecz?
Najwięcej punktów (bo po 7) w zespole AZS UW zdobyli Łukasz Nowak oraz Artur Bożek. Ten ostatni zresztą obchodził urodziny, więc po meczu koledzy z drużyny podrzucając go do góry odśpiewali mu sto lat... w domyśle pewnie życząc co najmniej też stu goli.  

Rozmowa z Bartoszem Monikowskim zawodnikiem AZS UW 

R.Z.: W ubiegłym sezonie w hali przy Banacha, przegraliście z  Vetrex Sokołem Kościerzyna w dziwny sposób. Zostaliście ukarani walkowerem za to, że medyk spóźnił się 20 minut do Centrum Sportu UW. Nie było w tym waszej winy, oba zespoły były gotowe do gry. Goście wykorzystali bardzo skrupulatnie przepisy. Chcieliście im teraz odebrać tamte punkty?

B.M.: Na pewno wtedy to była nieciekawa sytuacja. On wtedy nie dotarł na mecz, mogli po 15 minutach pojechać do domu i tak zrobili. Nam się to trochę nie podobało bo wiadomo można przegrać na boisku ale nie przy stoliku. Dlatego na pewno chcieliśmy im coś pokazać chociaż nie było w tym żadnego chamstwa. Po prostu po tych dwóch przegranych spotkaniach potrzebowaliśmy tego zwycięstwa i dzięki Bogu.

R.Z.:  W pierwszej połowie oba zespoły skupiły się bardziej na obronie, goli było mało. To wynikało z taktyki na ten mecz żeby najpierw myśleć o bronieniu a później o atakowaniu? Drugie sprawa że już jak atakowaliście to mieliście sporo pecha pod bramką rywali. 

B.M.: W pierwszej połowie graliśmy bardzo fajnie w obronie. W ataku było gorzej, bo pierwsza bramka padła w piątej minucie. Nie mogliśmy wykończyć akcji. Czegoś nam w tych akcjach ofensywnych. W szatni porozmawialiśmy o tym właśnie że gramy dobrze w obronie i że na pewno będziemy wyprowadzali jakieś kontry i trzeba podchodzić z chłodną głową do rzutu , żeby nie panikować. Tak się udało, że odjechaliśmy. 

R.Z.: Wiem, że to dopiero początek ligi, ale czy już sami przed sobą czuliście, że jeśli przegracie trzeci mecz z rzędu  to może wytwarzać się jakaś presja? Już nie mówię o relacjach trenerzy - zawodnicy ale sami między sobą w drużynie.   

B.M.:  Już o tym myśleliśmy po za trenerami , że coś jest nie tak. No ... ok odeszło paru chłopaków, ale też paru przyszło m.in Artur Bożek, który miał urodziny zagrał bardzo fajne zawody. Adam Waśko, wrócił na stare śmieci do Warszawy, więc nie uważaliśmy, że ten zespół jest gorszy. Z Legionowem przyjmowaliśmy, że możemy przegrać ale nie w takim stylu, z SMS nie zakładaliśmy że przegramy a przegraliśmy. Brakowało nam tego zwycięstwa Z SMS to bramkarz im wygrał mecz bo miał ponad 60 procent skuteczności, więc można powiedzieć, że to my w niego trafialiśmy, chociaż można powiedzieć, że to dobry bramkarz ,ale czegoś nam brakowało w tym ataku. Myślę, że dzięki temu zwycięstwu się przełamiemy i zaczniemy zdobywać punkty.    

.

      



2 komentarze:

  1. Czekamy na tradycyjny komentarz dotyczący Rzeźnika z Cetniewa

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeźniku wróć!!! Tradycyjnie???

    OdpowiedzUsuń