Na warszawską edycję Testu Coopera stawiło się tej jesieni 250 osób. Co dziwne największy ruch był między godziną 10 a 11.30 czyli wtedy, gdy pogoda nie dopisywała. Słońce wyjrzało do biegaczy później. Niestety nie było rekordu frekwencji. Każdy miał okazję pobić za to swój rekord życiowy. Niestety mi się nie udało. Szansa na poprawę wiosną.
Na Stadionie Skry zjawiłem się po godzinie 11. Mogłem biec od razu ale nie byłem rozgrzany, więc zdecydowałem się startować o 12. Okazał się to bardzo dobry wybór, bo... spotkałem swojego dobrego kolegę z podstawówki. Miłe spotkanie po latach. Wspólna rozgrzewka z pozostałymi uczestnikami Testu i za chwilę będziemy sprawdzać kto na ile jest warty. Karty na stół. Test Coopera to jest z nie wielu z testów, (obok testu ciążowego)w którym nie da rady ściągać od nikogo. Każdy walczy o swoje. Ja liczę na to żeby w 12 minut przebiec dystans 2300metrów , może szarpnę na 2400. Pisząc to z ciepłego pokoju, pije herbatę, wiem jaki byłem naiwny.

Oczywiście na bieżni dominowali prawdziwi biegacze a nie tacy "truchtacze" jak ja ale jesień wasza ... wiosna moja:)
Oddajmy jeszcze głos organizatorom " Bardzo cieszy, że na test przychodzi tyle osób, że chcą sprawdzić swoją sprawność fizyczną. O 10:30 stadion Skry był wypełniony jakby ożył na nowo: ponad 100 osób przygotowujących się do Testu, blisko setka trenująca w ramach akcji BIEGAM BO LUBIE" - mówi Rafał Jachimiak z AZS Warszawa. "Mega pozytywne wrażenie: na test zaczęli przychodzić nauczyciele z dziećmi ze szkoły, w swoim wolnym czasie zachęcając do aktywnego spędzania wolnego czasu. przykład Szkoła Podstawowa 312, z dzieciakami biegli ich rodzice oraz nauczyciel - jak nie poprzez dobry przykład zachęcać do ruchu.Także przyszła grupa z Miejskiego Ośrodka Socjoterapii nr 3 z opiekunami" - podsumowuje organizator 5. Testu Coopera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz