Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 15 października 2012

Przetestować swoją formę

Na warszawską edycję Testu  Coopera stawiło się tej jesieni 250 osób. Co dziwne największy ruch był między godziną 10 a 11.30 czyli wtedy, gdy pogoda nie dopisywała. Słońce wyjrzało do biegaczy później. Niestety nie było rekordu frekwencji. Każdy miał okazję pobić za to swój rekord życiowy. Niestety mi się nie udało. Szansa na poprawę wiosną.    

Na Stadionie Skry zjawiłem się po godzinie 11. Mogłem biec od razu ale nie byłem rozgrzany, więc zdecydowałem się startować o 12. Okazał się to bardzo dobry wybór, bo... spotkałem swojego dobrego kolegę z podstawówki.  Miłe spotkanie po latach. Wspólna rozgrzewka z pozostałymi uczestnikami Testu i za chwilę będziemy sprawdzać kto na ile jest warty. Karty na stół. Test Coopera to jest z nie wielu z  testów, (obok testu ciążowego)w którym nie da rady ściągać od nikogo. Każdy walczy o swoje. Ja liczę na to żeby w 12 minut przebiec dystans 2300metrów , może szarpnę na 2400. Pisząc to z ciepłego pokoju, pije herbatę, wiem jaki byłem naiwny. 
Ustawiamy się na starcie, żartujemy z kolegą sobie wyluzowani, jakby ten Test był dla nas chlebem powszednim, chodź biegliśmy go po raz pierwszy. Nagle...start czołówka rusza ostro ja znajduje się trzeci... od końca w stawce. Kur..cze pieczone myślę, dobre otwarcie. Mam dobre lekkie problemy z numerkiem, który po chwili opadł mi od kurtki, próbowałem go umieścić przy czapce, ale również odpadł, przy spodenkach, to samo... pech. Zwijam go więc w rękę i biegnę jak w sztafecie. Po 200 metrach pozdrawiamy jeszcze żonę kolegi ze szkoły (spontanicznie wystartowała po nas), ja trzymam fason jak to chłopak z Woli, choć trochę zastanawiam się nad tempem. Patrze też po trybunach stadionu Skry, jaki to kolos i cieszę się, że mam okazję biec w takim miejscu o tak bogatej historii. Pierwszy raz startuje też na bieżnie lekko atletycznej. Dużo tych pierwszych razów i tego rozproszenia na przyklejenia numerka 148, gdy nagle słyszę " MINUTA!". A ja jestem dopiero gdzieś w na 300 metrze. Niby staram jednak się, choć ręce robią co innego to nogi pracują... a czas tak szybko płynie. Później myślałem, że już opanowałem pojęcie czasoprzestrzeni na bieżni Skry, niestety się przeliczyłem. Byłem pewien że wszystko mam pod kontrolą i nadrabiam początkowe straty jednak koło ósmej minuty dopadło mnie zmęczenie i zwolniłem choć nie zatrzymałem się. Mimo wszystko myślałem, że wszystko jest pod kontrolą, jednak gdy czas upłynął usłyszałem 2020 metrów to pierwszej myśli nie zacytuje. Druga to "ja pier...wszy będę na wiosnę na Teście Coopera żeby się poprawić"! Jest mi szkoda, bo moglem jeszcze dołożyć w ostatnich dwóch minutach a tak biegłem pewny, że trzyma się dobiegnięcia na wynik 2200. Niestety nie ma co liczyć tylko dawać z siebie co fabryka dała.  Mea Culpa.
Oczywiście na bieżni dominowali prawdziwi biegacze a nie tacy "truchtacze" jak ja ale jesień wasza ... wiosna moja:) 
 Oddajmy jeszcze głos organizatorom " Bardzo cieszy, że na test przychodzi tyle osób, że chcą sprawdzić swoją sprawność fizyczną. O 10:30 stadion Skry był wypełniony jakby ożył na nowo: ponad 100 osób przygotowujących się do Testu, blisko setka trenująca w ramach akcji BIEGAM BO LUBIE" - mówi Rafał Jachimiak z AZS Warszawa. "Mega pozytywne wrażenie: na test zaczęli przychodzić nauczyciele z dziećmi ze szkoły, w swoim wolnym czasie zachęcając do aktywnego spędzania wolnego czasu. przykład Szkoła Podstawowa 312, z dzieciakami biegli ich rodzice oraz nauczyciel - jak nie poprzez dobry przykład zachęcać do ruchu.Także przyszła grupa z Miejskiego Ośrodka Socjoterapii nr 3 z opiekunami" - podsumowuje organizator 5. Testu Coopera.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz