Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rakiety na plaży

Do tej pory myślałem, że tenisiści zmagania toczą na nawierzchni trawiastej albo na mączce ceglanej. Jak się okazuje grać można także na piasku. Jest to odmiana idealna na wakacje i ciepłe dni. W dodatku podczas takiej rywalizacji nikt nie chowa głowy w piasek! Przez weekend (23-24 czerwca) w Stolicy rozgrywany był turniej w ramach ITF Beach Tenis Tour. Wystartowało 12 par męskich i 6 żeńskich. Emocji było tak wiele, że finał przeleciał mi jak... piasek przez palce. Zaznaczam, iż nikt nie grał "piachu".

O co chodzi?

Jak w każdej grze w tenisie plażowym chodzi o to, żeby zdobyć więcej punktów niż rywale. Te liczone są jak w tenisie ziemnym. Mecz  toczy się między dwoma parami na boisku zbliżonym swoimi wymiarami do boiska do piłki plażowej (16 m x 8m). W Beach Tenis nie gra się rakietami a specjalnymi "paddle bats", które nie mają zwykłych naciągów tylko dziurki, które pomagają przełamać opór powietrza przy uderzeniach. Gra się piłką o obniżonym ciśnieniu (do minitenisa). Różnice w porównaniu z tenisem ziemnym to, to że dotknięcie piłki z ziemią równoznaczne jest z punktem, serwis dotykający siatki jest serwisem dobrym, a zamiast trzeciego seta jest rozgrywany super tie break. Tyle wprowadzenia, czas na emocje! 

"Sorry for..."

Gościnne progi... a raczej gościnny piasek klubu H2O na Wale Miedzeszyńskim były areną weekendowego turnieju w ramach ITF Tour. Dużą niespodziankę sprawili organizatorom Włosi: Davide Pagella (ok. 110 miejsce na świecie i Vittorio Cenacchi  (ok. 130 miejsce na świecie). W słonecznej Italii Beach Tenis jest bardzo popularny, a zawodnicy z ojczyzny tego sportu stoją wysoko w rankingach. "Uważam, że mamy tu najwyższy poziom jaki mogliśmy spotkać w Polsce ponieważ zagrało tu wiele naprawdę bardzo dobrych par, byłych tenisistów i para z Włoch, która jest koło setnego miejsca na świecie" - mówił Daniel Półkoszek - zawodnik i organizator turnieju.     
Emocji nie brakowało. Zwłaszcza w grze Włochów, którzy raz po raz pokrzykiwali "FORZA" albo "BRAVO". Beach Tenis to chyba kulturalna gra, bo Włosi cały czas przepraszali rywali za coś: "Sorry for net", "Sorry for line". Nie doczekaliśmy się niestety "Sorry for score". Południowcy grali bardzo efektownie często w ekwilibrystyczny sposób ratując nie możliwe do obrony piłki.
Włoska para Pagella - Cenacchi w finale zmierzyła się z Mariuszem Kozicą i Danielem Półkoszkiem. Mimo, że faworytami byli goście to jednak gospodarze pokazali, że na swoim piasku łatwo skóry nie sprzedadzą. I to oni mogli po meczu cieszyć się ze zwycięstwa.
I chociaż za pierwsze miejsce w tym turnieju nie było pokaźnego czeku, jak na Wimbledonie, to jednak nasi zawodnicy mogli dopisać sobie cenne punkty do rankingu ITF Tour.

Beach Tennis w Warszawie 

Warszawę można uznać za kolebkę Beach Tenisa w Polsce. "Pierwszy turniej został zorganizowany w Parku Kultury w Powsinie, ale  zaczęliśmy to przenosić w bardziej rozrywkowe miejsca jak Plaża Stadion, H2O, czy La Playa. Faktycznie Warszawa jest kolebką, ale mistrzostwa Polski od dwóch lat rozgrywamy w Łodzi w Manufakturze - powiedział Daniel Półkoszek - "Obecnie w Polsce jest około stu zawodników. W Warszawie pewnie  trzydziestu. Przydałoby się zainteresowanie mediów naszym sportem, oraz jacyś sponsorzy na organizacje turniejów. Nie muszą to być duże kwoty. Jeśli pula nagród wynosiłaby 1000-1500 złotych to Włosi, Czesi albo Niemcy chętnie pojawiliby się w naszym kraju" - kończy zawodnik. 
Można żałować tylko, że kibiców w klubie H2O zainteresowanych finałem było tylko tylu co zawodników na boisku. Zwłaszcza, że pogoda dopisywała. Każdy mógł sobie wziąć leżak, zimny napój, zrobić meksykańską falę odpoczywając od piłkarskich emocji. Kolejne zawody w lipcu na Plaży Stadion. Zapraszam.



 





2 komentarze: