Szukaj na tym blogu

sobota, 30 czerwca 2012

Derby czyli bomba w górę!

"Rrruuszyli"- tę charakterystyczną komendę spikera na Torze Służewieckim znają wszyscy stali bywalcy. Konie rozpoczynają bieg a serce tych, którzy przed chwilą obstawili, wskakuje na piąty bieg. Do tej rozrywki zwierzęta, dżokeje oraz kibice muszą mieć końskie zdrowie. Wiadomo liczy się też fuks! Trwa Weekend Derby i jedna z trzech najważniejszych gonitw  sezonu (obok  nagrody Rulera i nagrody St. Leger). 

Ostatnia sobota czerwca i pierwsza niedziela lipca na Torze Służewieckim niezwykły czas. Zawsze w pierwszą niedzielę siódmego miesiąca roku rozgrywane są Warszawskie Derby, czyli gonitwa 3 letnich koni pełnej krwi angielskiej. Bieg rozgrywany jest na dystansie 2400 metrów. Impreza ma bogatą historię. Derby (oraz inne gonitwy) rozgrywane były od końca XIX wieku do 1938 roku (wtedy jeszcze na Polach Mokotowskich). Na Służewcu goszczą od 1939 roku (z przerwą na II wojnę światową). I patrząc na zainteresowanie, ta tradycja nie upadnie. Ja na tor wybrałem się w sobotę - Wigilię naszych "Gran Derby" żeby sprawdzić jak wyglądają przygotowania. Tego dnia rozgrywana była LOTTO gala.

W zeszłym roku na Torze Służewieckim pojawiło się dziesięć tysięcy ludzi. Teraz organizatorzy liczą, że przyjść może ich nawet dwa razy tyle. Wśród osób, które spotkać przy kasach przewija się cały przekrój społeczny - od pań w pięknych kapeluszach, biznesmenów, po bananową młodzież. Spotkamy też wygolonych na łyso typów i panów, którzy wyglądają na takich, którzy na ulicy pewnie zaczepili by nas pytając "Prezesie ma pan złotówkę na kieliszek chleba?". Zwłaszcza ci ostatni z petem z zębach i programem wyścigów w ręku, toczą zacięte rozmowy, kto jest faworytem, a kto nie ma szans, jednym słowem - fachowcy.

Gdy bomba idzie w górę, spiker przeciąga swoje "rrruszyli" wytrawni gracze podskakują, emocjonują się, poganiają telepatycznie dżokeja i konia, rzucają chu... tzn. rzucają gromami. W tym czasie piękne panie w pięknych kapeluszach na balkonie zażywają kąpieli słonecznych. Pełen przekrój emocji. Też zastanawiam się czy nie zagrać, ale jakoś przy tych fachowcach nie chce wyjść na "Świeżaka", bo to moj pierwszy raz na torze. Po za tym mógłbym przegrać jak Bolo z "Piłkarskiego pokera" i nie wiadomo jaką spiralę nieszczęść by to nakręciło. Licho nie śpi. 

Gonitwy odbywają się co pół godziny, więc czas pomiędzy wykorzystałem na spacer po okolicach (chyba, że ktoś obstawia). Tor Służewiecki ma ponad 135 ha, więc można tak chodzić dłuższy czas.  Niestety dwie Trybuny są zamknięte. Dobrze jednak, że Totalizator Sportowy który dzierżawi teren od czterech lat uratował bankrutującą spółkę Wyścigów Konnych i przywrócił modę na ten sport warszawiakom czy ma jednak szanse stać się "polskim Ascot"?
Łącznie przez dwa dni w 18 gonitwach rywalizować będzie 200 koni. W niedziele "Warszawskie Derby". Bomba w Górę pójdzie o 14.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz